Sławomir Jastrzębowski: Pożywka dla chorych teorii spiskowych

2011-04-15 4:00

Stało się to, co stać się musiało. Bardzo zła książka o katastrofie smoleńskiej zyskuje wielką popularność i staje się obiektem poważnych ocen. Szerzej nieznany dziennikarz Leszek Szymowski w "dziele" "Zamach w Smoleńsku. Niepublikowane dowody zbrodni" twierdzi wprost, że polski samolot wylądował w lesie przed lotniskiem smoleńskim i dopiero potem został rozerwany eksplozją bomby... próżniowej.

Dowodów na to Szymowski nie przedstawia żadnych, ale jest przekonany, że mają je Amerykanie, że ich satelity wszystko zarejestrowały. Wstrząsająca paranoja pozbawiona kompletnie dowodów. Skąd więc tak wielkie zainteresowanie tą książką, skąd dyskusje nad nią na łamach wielu mediów? Czy nie lepiej byłoby pominąć ją milczeniem?

Otóż poza sporem jest, że cudowną pożywką dla takiej właśnie książki jest nasza niewiedza zafundowana nam przez władze rosyjskie, ale także nasze. Cudowną pożywką dla nieodpowiedzialnych spiskowych teorii jest wiele znaków zapytania związanych z katastrofą, na które nie mamy do tej pory odpowiedzi.

Patrz też: Tupolew WYLĄDOWAŁ, ROZERWAŁA go bomba, ludzi WYSTRZELANO - tak twierdzi Leszek Szymowski autor książki "Zamach w Smoleńsku"

Dlaczego wrak polskiego samolotu był bezsensownie niszczony przez Rosjan, a do tej pory jest niezabezpieczony? Dlaczego do tej pory nie przekazano go Polakom? Dlaczego nasi eksperci nie mieli pełnego dostępu do sekcji zwłok?

Dlaczego rodziny, które wyrażały taką wolę, nie mogły zobaczyć swoich bliskich w trumnach? Dlaczego do dziś nie mamy naszych czarnych skrzynek z samolotu? Tych pytań jest dużo więcej. One wszystkie wprost prowokują do paranoicznego myślenia. Więc winny nie jest tu tylko Szymowski i jego pozbawiona jakichkolwiek poważnych dowodów książka.