Sławomir Neumann

i

Autor: Piotr Bławicki

Sławomir Neumann: Jesienią 7 proc. jest do odrobienia

2019-05-29 5:10

Przewodniczący klubu PO, Sławomir Neuman o wynikach wyborów i przyszłości Koalicji Obywatelskiej.

„Super Express”: – Jak się miewa przywództwo Grzegorza Schetyny po niedzielnych wyborach? Wiele gorzkich słów padło pod jego adresem w ostatnich dniach.
Sławomir Neumann: – Te głosy, jeżeli padają, to ze strony ludzi, którzy nie są w PO. My wiemy, że koalicja dała nam 38 proc. Samodzielny start wszystkich partii, które do niej należą, takiego wyniku by nie dał. Przez ostatnie trzy i pół roku nasłuchaliśmy narzekań, ale tylko PO pod przywództwem Grzegorza Schetyny potrafiła zjednoczyć partie opozycyjne i dać szanse na pokonanie PiS.
– I nie ma żadnej frondy przeciwko jego przywództwu?
– Ja takich ludzi nie znam.
– Ale te wasze 38 proc. odebrano jako porażkę. W końcu mieliście być siłą, która odbierze PiS władzę, a na razie wygląda na to, że wygrana w jesiennych wyborach wam nie grozi.
– Wbrew temu, co się mówi, to nie jest zły wynik. Dziś nie ma innego projektu politycznego, który mógłby pokonać PiS w wyborach. Jeśli ktoś może pozbawić władzy Kaczyńskiego, to właśnie ta koalicja. Po jesiennych wyborach może się okazać, że tylko dwa bloki wprowadzą do parlamentu swoich ludzi i będzie to tak naprawdę zero-jedynkowy wybór. Tak jak w tych wyborach, będzie to walka o mobilizację elektoratów.
– Słabo wam to wyszło…
– Tym razem udało się to PiS…
– Oni w stosunku do wyborów z 2015 r. zyskali pół miliona głosów. Cała KE straciła tych głosów 1,5 mln. Może to efekt tego, że ta formuła nie zdała egzaminu?
– Nie można tego tak prosto przeliczyć. Weźmy choćby głosy, które zdobyła Wiosna – to w większości przypadków elektorat, który wtedy głosował na jedną z partii tworzących KE. Oczywiście, jest tak – i uważam to za główny powód naszej porażki – że nasi wyborcy nie zostali przez nas tak dobrze zmobilizowani, jak zrobił to PiS. Nie daliśmy im takich oferty, który by ich przekonał, żeby do wyborów pójść. Nawet w miejscach, w których wygraliśmy, do urn poszło mniej osób, niż w niedawnych wyborach samorządowych.
– I nie pokazuje to skali porażki projektu KE – że w wyborach, które teoretycznie was faworyzowały, nie doszliście PiS na długość błędu statystycznego? Skoro w tych łatwiejszych wyborach nie daliście rady, jak chcecie zawalczyć jesienią?
– Nie zgadzam się z tezą, że te wybory były dla nas łatwiejsze, bo nazywają się europejskimi. To były wybory krajowe – pokazała to tematyka kampanii i frekwencja. To nie było zderzenie dwóch twardych elektoratów, do którego przyzwyczaiły nas poprzednie wybory do PE. Być może było wręcz tak, że były one dla nas trudniejsze niż jesienne, bo nasz elektorat uznał, że nie są one dla nich tak ważne i dotyczące ich codziennych spraw. Elektorat PiS wiedział, że bije się o wszystko, bo zadziałała na niego kłamliwa propaganda, że coś będziemy chcieli mu zabrać. Jesień będzie zupełnie inna.
– Zupełnie inna, bo wiele wskazuje na to, że pójdziecie do nich bez PSL, który najwyraźniej skłania się ku samodzielnemu startowi.
–Proszę nie ufać plotkom. Uważam, że PSL na jesieni pójdzie we wspólnym bloku z nami. Świadomość nie tylko w PSL, ale wśród wszystkich naszych partnerów z koalicji jest taka, że im się opłaca współpraca z Platformą. Natomiast samodzielny start jesienią będzie heroiczną walką z progiem wyborczym z małym szansami na jego przekroczenie.
– Nie jest tak, że gdyby PSL startował w tych wyborach samodzielnie, nie oddalibyście wsi walkowerem? A tak PiS robił tam, co chciał.
– To nie kwestia tego, że PSL nie startował samodzielnie, ale kampanii, którą prowadziliśmy na wsi. Zgadzam się, że o wynikach na wsi zadecydowała nasza zbyt mała aktywność. To jest coś, co musimy poprawić. Nieważne bowiem, czy idzie się w koalicji, czy samodzielnie, trzeba pracować – docierać do tam, rozmawiać, przekonywać. Gdy tego zabrakło, PiS zdobył wieś. Niemniej samodzielny start to jeszcze większe ryzyko. Decyzję, oczywiście, zostawiamy naszym koleżankom i kolegom z PSL.
– A pan jest z frakcji, która uważa, że przegraliście przez Biedronia? Tak uważa choćby wasz kolega Roman Giertych.
– Skoro Biedroń zdecydował się na samodzielny start, to jego decyzja. Na siłę koalicji się nie zbuduje. Uważam jednak, że 6 proc. Wiosny to bardzo słaby start, niedający żadnej szansy na wejście do parlamentu jesienią. Jeśli ktoś chce budować radykalną partię z radykalnym przekazem, to musi się liczyć, że do tych 5 proc. mu zabraknie.
– Jeszcze może podziękujecie Biedroniowi, jeśli okaże się, że dzięki niemu będziecie mogli zbudować koalicję odsuwającą PiS od władzy.
– Dzisiejszy wynik Biedronia dałby mu jakieś osiem mandatów. Jeżeli tylko o to gra, to nikt nie może takiego startu zabronić. Ja wiem jedno – demokratyczna opozycja musi wyciągać wnioski. Na Węgrzech rozdrobienie polityczne dało Orbánowi ponad 50 proc. poparcia. Następna partia ma tylko 16 proc. Myśmy zbudowali blok, który może nawiązać walkę z rządzącymi.
– 7 proc. przewagi w wyborach to nie jest nawiązanie walki…
– Wszystko jest otwarte. Frekwencja będzie wyższa, my wyciągniemy wnioski z tych wyborów i wiele się jeszcze może wydarzyć. Oczywiście, po takich wynikach nie jest nam łatwiej, a trudniej, ale 7 proc. jest absolutnie do odrobienia.
Rozmawiał Tomasz Walczak