Andrzej Sośnierz podkreśla, że nie powinniśmy specjalnie przywiązywać się do oficjalnie podawanych przez resort Łukasza Szumowskiego statystyk. To są przypadki wykryte. Potykamy się o to, że od początku nie wykonywaliśmy wystarczającej liczby testów. Przeoczono więc wielu pacjentów, którzy byli zakażeni, ale nie mieli żadnych objawów. To zresztą bardzo wyraźnie widać na przykładzie Śląska – przy dobrej próbie przebadania populacji górniczej okazało się jak wielu jest tam zakażonych. A nie mieli żadnych objawów. Prawdziwą liczbą jest liczba zgonów. I ona jak na tę część Europy nie jest na szczęście zbyt wielka - mówi poseł Porozumienia. Na pytanie ilu w tej chwili może być zakażonych w Polsce Sośnierz odpowiada wprost: około 150 tys. - Część z nich już przechodzi zakażenie w ogóle o tym nie wiedząc. Gdybyśmy swego czasu wyłapali wszystkich, tak jak to zrobił szereg krajów na świecie, to byśmy wiedzieli ile tych zakażonych naprawdę jest (...) - Zanim epidemia do nas dotarła to rzeczywiście może niezbyt poważnie to wszystko było traktowane. Kiedy już dotarła, to działania były właściwe, a nawet nadmiarowe - mówi Sośnierz i dodaje, że na atak koronawirusa byliśmy źle przygotowani. - Nie przygotowaliśmy się. Już wtedy, w lutym trzeba było robić zapasy masek, sprzętu ochronnego. Już w lutym trzeba było zamawiać urządzenia do testowania. To się nie stało i nie dzieje się do tej pory. Dla mnie to jest, przyznam, dość tajemnicze dlaczego takich wydawałoby się oczywistych rzeczy nie robimy (…) ciekawe czy będziemy przygotowani na jesień i drugą falę koronawirusa - zastanawia się były szef NFZ. - Nie znam motywacji ministra… jednak nie przygotowaliśmy się aparaturowo, więc mam ograniczone zaufanie. I nie bardzo rozumiem co przyświeca temu, że nadal wielu rzeczy nie wykonujemy (…) minister ma swoje dane, ale ja z wieloma informacjami się nie zgadzam- podkreśla Sośnierz.
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ KAMILI BIEDRZYCKIEJ Z ANDRZEJEM SOŚNIERZEM: