Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Tusk by chciał, ale się boi

2019-10-30 5:53

Niezwykłe poruszenie wśród publicystów wywołała wiadomość o publikacji książki Donalda Tuska. Specjaliści od wróżenia z fusów zinterpretowali ten znak jako niechybną zapowiedź powrotu byłego premiera do polskiej polityki, i to w nie byle jakiej roli – bo kandydata na prezydenta. Ale ile razy można ten powrót ogłaszać?

Jest tak, że Tusk w sprawie swojej kandydatury tyle już hamletyzował, że konia z rzędem temu, kto wie, czy rzeczywiście sam tego powrotu by chciał. Jego wypowiedzi w tej sprawie są na tyle nieprecyzyjne, a gesty na tyle niejednoznaczne, że trudno cokolwiek z nich wyrokować. Pewnie by chciał, ale trochę się boi.

Na pewno zakończenie kariery politycznej w roli głowy państwa byłoby zgrabną klamrą kompozycyjną dla człowieka, którego marsz do politycznej pierwszej ligi zaczął się w (przegranych) wyborach prezydenckich z 2005 r. Wynik starcia o prezydenturę jest jednak na tyle dla Tuska niepewny, że zamiast odejścia z polityki z tarczą, skończyłoby się na wyjściu z niej na tarczy. Dla polityka, który przez ostatnie 12 lat wyrobił sobie markę jako zwycięzca i wciąż uważany jest za potencjalnego zbawcę opozycji, na pewno wygodniej i bezpieczniej jest pozostać niespełnioną nadzieją niż stać się zweryfikowaną porażką.

A przyznajmy, że polityczna koniunktura niekoniecznie musi Tuskowi sprzyjać. PiS, choć osłabiony, nadal cieszy się dużym poparciem społecznym, a różne grupy jego elektoratu z dużym prawdopodobieństwem poprą Andrzeja Dudę. Wyborcy środka, którzy o wyniku starcia prezydenckiego przesądzą, mogą być łatwo urobieni przez antytuskową propagandę kampanijną. Bo przecież rolę szefa rządu Tusk pełnił przez dwie prawie kadencje, zatem kompromitujących historii, które można mu wyciągnąć, uzbierało się na pęczki. Oczywiście prezydentura Andrzeja Dudy to dla przeciwników PiS też doskonały materiał na czarny PR, zwłaszcza jeśli zestawi się ją z zapowiedziami Dudy z kampanii wyborczej. Nie da się jednak przesądzić, co bardziej Polaków zniechęci: Tusk jako „zdrajca” i „pachołek Merkel i Putina” czy Duda jako „marionetka Kaczyńskiego” i „prezydent, który brał udział w pisowskim zamachu stanu”. Naprawdę trudno to rozstrzygnąć. Duda o drugą kadencję bić się musi jako aktualny prezydent. Tusk może to starcie dla swojego dobra odpuścić. I jak mniemam, pewnie tak zrobi.