Wiktor Świetlik

i

Autor: Super Express

Wiktor Świetlik: Gupiki źle kończą – bez kasy z UE

2021-05-06 6:30

– Narody, które tracą pamięć, tracą życie – twierdził przyjaciel Polski i bohater pierwszej wojny światowej francuski marszałek Ferdynand Foch. Gdyby miał rację, to już by nas nie było, bo lekkość, z jaką politycy przechodzą nad tym, co twierdzili jeszcze wczoraj, a elektorat im wybacza, jest imponująca.

Przy okazji walki o gigantyczne pieniądze dla naszego kraju, dla których największe przeszkody w samym tym kraju tkwią, we wtorek w Sejmie Mateusz Morawiecki zauważył, że to środowisko Jarosława Kaczyńskiego – to które niegdyś tworzyło Porozumienie Centrum – jako jedno z pierwszych postulowało wejście Polski do Unii Europejskiej i NATO. To Lech Wałęsa, dzisiejszy przyjaciel Adama Michnika, mówił o NATO Bis i o tym, że nie za szybko, trzeba się zastanowić, nie drażnić Rosjan. Nie dodawał do tego, ale dodajmy za niego, że nie warto było drażnić generała Kiszczaka, który w piwnicy willi trzymał dowody na to, że Wałęsa był komunistycznym agentem. Natomiast prawica, ta która tworzy PiS, była za integracją z Zachodem. To do niej dokooptowali młody Zbigniew Ziobro i jego koledzy, a nie choćby do Romana Giertycha.

Swoją drogą dzieje wysokiego mecenasa też są ciekawe. Zaczynał jako wódz eurosceptyków, by potem zostać nadwornym adwokatem i zagonem pancernym Donalda Tuska, który to z kolei wedle deklaracji był przecież najbardziej proeuropejski z proeuropejskich pro-Europejczyków. Przynajmniej jeśli chodzi o karierę własną, bo jeśli chodzi o Polskę, to dziś, kiedy już odkuł się i zarobił swoje na brukselskiej posadzie, już nie jest tak euroentuzjastyczny, bo w sprawie kasy dla Polski jest „za, a nawet przeciw”. A przecież głosowanie przeciwko Funduszowi Odbudowy to realny polexit. Faktycznie, jeśli rezygnacja z udziału we wspólnej odbudowie Europy, w tym naszego kraju, po epidemii nim nie jest, to co nim jest? Po co inaczej jest ta Unia? Po fotel dla Tuska?

Zarówno panowie z Platformy Obywatelskiej, jak i części prawicy niegdyś wciskali swoim elektoratom, że są za prozachodnim kierunkiem rozwoju Polski. Tyle że teraz, jak się okazuje, gdy drobna, chwilowa kalkulacja tego wymaga, mogą centralnie temu wszystkiemu zaprzeczyć. Pytanie, czy to prawda, że ich elektorat rzeczywiście ma pamięć gupika, jak sobie to wyobrażają? Czy też jednak to, że jakoś prosperujemy, coraz nawet lepiej, wynika z tego, że choć resztki świadomości albo – jak ktoś woli – instynktu samozachowawczego jednak jeszcze mamy?