Wnuczka Millera publicznie się przyznała. „Czasem to boli”, konieczna pomoc specjalisty

Monika Miller mogła przeczytać na swój temat wiele niepochlebnych komentarzy, dotyczących zwłaszcza jej wyglądu: że jest za gruba, za chuda, paskudna czy porobiona. Artystka postanowiła wykorzystać pejoratywne określenia i na ich bazie stworzyć tekst do swojej najnowszej piosenki pod tytułem „Egoistka”. - Miałam taki pomysł w głowie, że ludzie piszą mi na co dzień tyle rzeczy, tyle hejtu, tyle mowy nienawiści, że to się nadaje na tekst do piosenki. Nie muszę w sumie nic sama wymyślać – powiedziała w „Dzień Dobry TVN”. W sieci pojawia się także hejt dotyczący jej twórczości. – Jeśli chodzi o muzykę, dopiero co stawiam pierwsze kroki, dopiero wypuściłam trzy single, i pod względem muzycznym czasem mnie to zaboli – wyznała w programie. Wnuczka Leszka Millera jednak nie poddaje się i walczy o to, by mimo wielu negatywnych słów, jakie padają pod jej adresem, nie załamywać się. Bardzo pomaga jej chodzenie na terapię. - Jest dla mnie bardzo ważną częścią życia. Rozmawiamy o tych wszystkich rzeczach, których doświadczyłam, i które mi ludzie mówią. To jest takie przerabianie tego na nowo i na nowo. To mi przypomina o tym jak jest naprawdę i buduje mnie – wyjawiła Monika Miller.

Zobacz: Wnuczka Millera usłyszała straszną diagnozę! Dowiedziała się po dwóch latach

W naszej galerii możesz zobaczyć, jak mieszka Monika Miller.

Przykład, jaki daje wokalistka, jest bardzo ważny zwłaszcza dla młodych osób, które podobnie jak ona mierzą się z hejtem w sieci. Jak widać, Monika Miller nie bierze słów internautów do siebie. - Wydaje mi się, że sami są nieszczęśliwi, sami na co dzień nie chcą patrzeć na siebie w lustrze. Nie chcą przyznać się do tych wszystkich kompleksów, słabości, które mają. Najprostszą metodą jest wylewanie tej nienawiści na drugą osobę – stwierdziła w „Dzień Dobry TVN”.