Władysław Kosiniak Kamysz

i

Autor: Piotr Grzybowski / Super Express

Wspólna lista opozycji to pewna wygrana PiS - mówi lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz

2019-07-08 8:42

Możemy się oszukiwać, ale wyniki wyborów są nieubłagane. Gdyby nam zależało tylko na interesie PSL, to machnęlibyśmy ręką, weszli w koalicję i usadowili się wygodnie w Sejmie. Chcemy jednak, żeby była szansa wygranej z PiS i tylko dwa wyraziste programowo bloki opozycji pozwolą zdobyć dodatkowe głosy.

„Super Express”: - Proponujecie dwa bloki opozycji, jeden PO-PSL i drugi, całej lewicy.

Władysław Kosiniak-Kamysz: - To logiczna propozycja.

A liderzy Platformy na to: „Kosiniak rozbija opozycję, Kosiniak działa na korzyść PiS”.

To nie jest rozbijanie, ale działanie na rzecz opozycji. Możemy się oszukiwać, ale wyniki wyborów są nieubłagane. Doświadczenie z jednym blokiem opozycji nie przyniosło oczekiwanych efektów. Przegraliśmy jako opozycja łatwiejsze dla nas wybory do europarlamentu. Wspólnota celu jakim jest zwycięstwo wyborcze nie wystarczyła. Do zwycięstwa potrzebna jest jeszcze wspólnota programowa i wartości. Naturalnym partnerem wydaje się dla PSL być Platforma. To nie jest nasze widzimisię...

Część polityków PO uważa, że jednak tak...

To wynika z analiz politologicznych. Pokazują one, że start z jednej listy całej opozycji, to stuprocentowe zwycięstwo PiS i pewne, samodzielne rządy PiS.

Sławomir Neumann mówi: od tygodni pracujemy, jest sztab i teraz mamy wszystko rzucić i rozmawiać tylko z samym PSL?

Też pracujemy, mamy sztab i program. Platforma musi podjąć decyzję, czy chce współpracy ze sprawdzonym od kilkunastu lat partnerem, czy jednak wybiera lewicę? Naprawdę to co proponujemy jest lepsze dla opozycji, bo daje szansę. Gdyby nam zależało tylko na interesie PSL, to machnęlibyśmy ręką, weszli w koalicję i usadowili się wygodnie w Sejmie. Chcemy jednak, żeby była szansa wygranej z PiS i tylko dwa wyraziste programowo bloki opozycji pozwolą zdobyć dodatkowe głosy.

Platforma jeszcze nie zdecydowała się na koalicję z SLD i Wiosną, co nawet lewicę irytuje. PO mówi, że program szerokiej koalicji musi być spójny i nie będą w nim najważniejsze wojna z Kościołem, aborcja i LGBT. To właściwie program jak dla PSL. Gdyby działacze lewicy się na to zgodzili…

Ale dlaczego mają się na to godzić? Jeszcze dwa tygodnie temu SLD i Zieloni podkreślali, że będą w nowym Sejmie zabiegać o liberalizację aborcji i rewolucję obyczajową. To nie są moje poglądy, ale ja je szanuję, w przeciwieństwie do radykałów z prawej strony. Jedna, szeroka lista to utrata części wyborców zarówno lewicowych jak i PSL. Sprawia ona, że skrzydła są odcinane i traci się zbyt wiele. Po co robić coś na siłę? Dwa bloki, centrowy i lewicowy będą przyciągały, zamiast odstraszać. I Lewica mogłaby mieć naprawdę przyzwoite kilkanaście procent, bez samo ogranicznia się.

W Koalicji Europejskiej lewicowi działacze panu nie przeszkadzali.

To było pewne doświadczenie i od razu podkreślaliśmy, że po niej podejmiemy decyzję co robimy dalej. Koalicje do europarlamentu mogą być szersze, bo w europarlamencie nie decyduje się o sprawach światopoglądowych. To doświadczenie pokazało też, jak łatwo jest rozgrywać na nasza niekorzyść zbyt duże różnice poglądów. Pomysł, żeby po tym, jak coś nie wyszło powtarzać do skutku, aż wyjdzie jest błędem. Trzeba umieć wyciągać wnioski.

W tym tygodniu ma dojść do pańskiego spotkania z Grzegorzem Schetyną

Zawsze na spotkania jestem gotowy.

PO mówi, że w nieskończoność nie będzie czekać.

Zgadzam się, że te decyzje muszą zapaść jak najszybciej. I proszę, już jest pierwsza rzecz w której się zgadzamy! To dobry początek. Nasza propozycja, żeby dać szansę opozycji na to, żeby odsunąć PiS od władzy zamiast ograniczać się do łatwej roli opozycji świadczy o uczciwości naszych intencji.

Rozmawiał Mirosław Skowron