O ledwo żywym jenocie zostali powiadomieni inspektorzy z łódzkiego Patrolu Interwencyjnego AS, którzy pomagają zwierzętom w potrzebie. Pojechali na miejsce i zabrali czworonoga do swojej lecznicy weterynaryjnej. Tam okazało się, że w ciele zwierzęcia tkwi ponad 200 kleszczy. W samym nosie miał ich aż 50!
Lekarz troskliwie się nim zajął, usuwając wszystkie kleszcze, a on sam stał się ulubieńcem inspektorów z AS-a.
- Był w ciężkim stanie, ale powoli dochodzi do siebie - mówi Agnieszka Pujan z patrolu. - Jest bardzo towarzyski, oswojony z ludźmi. Nazwaliśmy go Jurek. Niestety, kleszcze dały mu się mocno we znaki. Ma niedowład tylnych łapek. Jesteśmy w trakcie załatwiania dla niego specjalnej uprzęży, która pomoże w rehabilitacji. Wszyscy wierzymy, że wróci do pełni zdrowia - dodaje pani Agnieszka.
Czytaj też: Oto Hanna Montana. Wielbłądzica z warszawskiego ZOO ma już imię