A po piłce Nobel

2008-10-06 4:10

Nikt już nie dba o moje serce i pozostałą całość. Już myślałem, że jak przeżyję to, co dziś w samo południe ma się zdecydować, to mi ciśnienie spadnie. Bo przynajmniej będę już wiedział, czy watażkowie różni wyrzucą polską piłkę na out, czy nie.

A tu szpas jeszcze większy. I do wtorkowego POPOŁUDNIA czekać muszę i zęby zaciskać z wściekłości. Tym razem jaja sobie ze mnie robi szwedzki Komitet Noblowski. Bo wybitny astronom prof. Aleksander Wolszczan jest kandydatem do tej prestiżowej nagrody. I we wtorek ma się okazać, czy ją dostanie.

I wątpliwości mnie zdjęły patriotyczne. Otóż zastanawiam się, czy chciałbym, by tego Nobla dostał. I wychodzi mi - niepatriotycznie - że nie chciałbym.

Ja wiem, że to nagroda za dzieła najwybitniejsze. I honor to nie tylko dla nagrodzonego, ale i całej nacji. Ale dla mnie niehonorem by było, żeby świat cały, gdyby Wolszczan nagrodę otrzymał, o polskich agentach esbeckich znów serial zaczął. A splendor nagrody - tajniacką przeszłość Wolszczana przesłonił.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki