AFERA WAŁBRZYSKA: Kar w PO nie będzie! Była afera, UMORZONO ŚLEDZTWO

2012-12-02 11:35

Lokalnym politykom PO z Wałbrzycha zarzucano wymuszanie haraczy oraz wyciąganie pieniędzy na kampanię partyjną. Dowodem miała być m.in. rozmowa byłego prezydenta miasta z szefem jednej z podległych mu spółek. Ale prokuratura umorzyła śledztwo. Co dziwne, jednocześnie śledczy przyznali, że dochodziło do bulwersujących i amoralnych politycznie zachowań! Wczoraj decyzję o umorzeniu podtrzymał sąd. Kar w Platformie nie będzie!

"Super Express" dotarł do prokuratorskiego uzasadnienia umorzenia tak zwanej afery wałbrzyskiej w PO. Zawiadomienie w tej sprawie rok temu złożyło 2 szefów miejskich spółek. Twierdzili oni, że lokalni politycy PO, w tym parlamentarzyści, stworzyli system wymuszania haraczy. Pracownicy miejskich spółek mieli oddawać im prowizje od nagród, odprowadzać co miesiąc składki na PO.

Do tego w tym samym czasie wyszło na jaw, że podczas kampanii samorządowej w Wałbrzychu kupowano głosy na działaczy PO. Władze partii zdecydowały wówczas o rozwiązaniu struktur. Sprawą zajęli się śledczy ze Szczecina. Umorzyli dochodzenie, ale z drugiej strony przyznali, że w Wałbrzychu doszło do politycznego skandalu. "Żądania, czy prośby, osób piastujących wysokie stanowiska lub pełniących zaszczytne funkcje wsparcia pieniężnego swoich kampanii wyborczych konkretnymi kwotami pieniężnymi są nie tylko nieetyczne, ale i bulwersujące. Dwuznaczność całej sytuacji podkreśla fakt, że te oczekiwania finansowe zwrócone były do osób piastujących stanowiska podległe żądającym" - czytamy w uzasadnieniu podpisanym przez Roberta Osińskiego, prokuratora Prokuratury Rejonowej w Szczecinie. - Nie ulega wątpliwości, iż pomimo że w stosunku do darczyńców nie stosowano przemocy ani groźby, to fakt, iż byli oni w pewien sposób zależni od obdarowanych, powodował, że odczuwali presję psychiczną - stwierdził, umarzając sprawę.

Śledczy odrzucili także główny dowód: nagranie z rozmowy byłego prezydenta Wałbrzycha Piotra Kruczkowskiego (50 l.) z wiceprezesem miejskiej spółki Wojciechem Czerwińskim (prezentujemy ją obok). - Z tych wypowiedzi nie wynika, by Piotr Kruczkowski komukolwiek groził - stwierdzają śledczy. - Moje zdumienie i irytacja wynikały z przekonania, że Wojciecha Czerwińskiego stać byłoby na udzielenie większej pomocy - tłumaczył Kruczkowski w prokuraturze. A śledczy przekonują, że przesłuchanie jego oraz kilkudziesięciu polityków PO (w tym m.in. byłego posła Zbigniewa Chlebowskiego oraz posłanki Izabeli Mrzygłockiej) dowodzi, że w Wałbrzychu nie wymuszano haraczy i finansowanie PO było zgodne z prawem. - Nieodparcie nasuwa się konkluzja, iż rozwiązanie struktur partyjnych PO w Wałbrzychu w lutym 2011 r. było ze strony władz tej partii posunięciem co prawda słusznym, ale o kilka lat spóźnionym - podsumowuje prokurator Osiński.

Wczoraj sąd w Wałbrzychu odrzucił zażalenie na prokuratorskie umorzenie. Wszystko wskazuje na to, że kar za aferę w PO nie będzie.

Tak Prokuratura umorzyła sprawę haraczy w PO:

"Abstrahując od zebranego materiału, którego ocena nie dała podstaw do postawienia zarzutów, to ujawnione okoliczności obnażają amoralność polskiej polityki. Żądania, czy nawet prośby, osób piastujących wysokie stanowiska lub pełniących zaszczytne funkcje wsparcia pieniężnego swoich kampanii wyborczych konkretnymi kwotami pieniężnymi są nie tylko nieetyczne, ale i bulwersujące".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki