Donald Tusk był już słońcem Peru, teraz został guru Indii

2010-09-07 12:00

Po delektowaniu się słońcem Peru przyszła pora na odkrywanie skarbów Orientu. Premier Donald Tusk (53 l.) razem z żoną Małgorzatą (52 l.) wylądował wczoraj na lotnisku w egzotycznym Bangalur, na południu Indii. To początek pięciodniowej podróży polskiego szefa rządu do Azji.

Donald Tusk najpierw w Indiach, a późnej w Wietnamie będzie namawiał przedsiębiorców do inwestowania w Polsce. I nie chodzi tu wcale o nowe wietnamskie bary "z kurczakiem w pięciu smakach". Na Forum Biznesowym w Bangalur Tusk spotka się m.in. z przedstawicielami indyjskiego i wietnamskiego sektora elektronicznego, energetycznego czy też budownictwa.

Przed premierem niełatwe zadanie. Kraje te bowiem dotychczas w minimalnym stopniu współpracowały z Polską, wolą raczej inwestować w Rumunii czy Bułgarii.

Oficjalnie Tusk będzie zacieśniał stosunki gospodarcze z azjatyckimi przedsiębiorcami. Ale atrakcji zapewne będzie nie mniej, niż na słynnej wycieczce do Peru i Chile, na którą Tuskowie wybrali się dwa lata temu.

Wtedy premier pozował do zdjęć w wełnianej czapce peruwiańskich Indian. Tym razem ustrojono go w wieniec z egzotycznych kwiatów i wożono zabytkową limuzyną. Tusk miał też okazję na żywo podziwiać piękne ludowe tańce, jakie w Polsce znamy tylko z bollywoodzkich filmów. I choć grafik premiera jest dość napięty, to zapewne to niejedyne atrakcje czekające na polskiego szefa rządu i jego żonę w tej kilkudniowej podróży.

W Indiach naszego premiera podejmować będą prezydent Pratibha Devisingh Patil (76 l.) i premier Manmohan Singh (78 l.). W Wietnamie ma spotkać się m.in. z sekretarzem generalnym Komunistycznej Partii Wietnamu Nong Duc Manhem (70 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki