CBA chciało zniszczyć Kwaśniewskich. Willa w Kazimierzu Dolnym miała pogrążyć byłego prezydenta

2010-12-10 8:36

Setki metrów kwadratowych, luksusowe wnętrza i przepiękna okolica. To właśnie ten dom w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą miał być gwoździem do politycznej trumny Aleksandra Kwaśniewskiego (56 l.). W 2009 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne przystąpiło do operacji specjalnej, która miała udowodnić, że piękna willa została kupiona na tzw. słupa, a jej prawdziwymi właścicielami są państwo Kwaśniewscy. Zadanie miał wykonać najlepszy człowiek w CBA, czyli agent Tomek.

W CBA podjęto ryzykowną decyzję: próbujemy nabyć nieruchomość, by w ten sposób udowodnić, do kogo ona naprawdę należy. Biuro podejrzewało, że nieruchomość w imieniu Kwaśniewskich nabył Marek M. Willą zaś opiekowali się jej poprzedni właściciele - małżeństwo J. i ich syn Janek.

Przeczytaj koniecznie: Pamiętnik Kwaśniewskiego wstrząśnie Polską. Co kryją tajne notatki byłego prezydenta?

Agent Tomek miał więc zdobyć zaufanie rodziny J. i w ten sposób zebrać dowody obciążające rodzinę Kwaśniewskich. O szczegółach tej akcji dowiadujemy się z książki Piotra Krysiaka "Agent Tomek. Spowiedź", która dziś będzie miała swoją premierę. Tomek bardzo szybko zdobył zaufanie Janka oraz jego dziewczyny Agnieszki. To właśnie ona miała pierwsza powiedzieć Tomkowi o Kwaśniewskich.

W czasie oglądania domu zaczęła wyciągać z szafy ubrania i wypaliła: "Wiesz Tomek, to wszystko są ciuchy Jolki Kwaśniewskiej". Później okazało się, że rodzina J. nie pokazała Tomkowi wszystkich pomieszczeń w willi. Jak czytamy w książce Krysiaka, agenci CBA znaleźli w środku tajne przejście do jednego z pokoi na poddaszu, w którym natknęli się na obraz z wizerunkiem byłego prezydenta. Widniała na nim dedykacja: "Dla prezydenta Kwaśniewskiego od wojewody". Obok leżały inne pamiątki byłego prezydenta.

Akcja CBA i agenta Tomka pochłonęła ponad pół roku i dziesiątki jeśli nie setki tysięcy złotych. By uwiarygodnić się jako zamożny biznesmen, agent nie stronił od imprezowania z rozpracowywaną rodziną czy fundowania im kosztownych przyjemności. Opłacał chociażby lekcje boksu, na które chodził z Jankiem, zakupy w designerskich sklepach czy rejsy jachtem po 6 tys. zł za godzinę.

Z książki wynika, że Tomek nie miał wątpliwości, że willa należy do Kwaśniewskich. - "Moja mama jest na spotkaniu z prawdziwymi właścicielami. Będzie decyzja, czy sprzedają, czy nie" - miał powiedzieć do agenta Janek. Od oficerów CBA Tomek miał informacje, że właśnie tego dnia matka Janka spotkała się z Jolantą Kwaśniewską na kongresie kobiet. Z książki wynika, że Janek co najmniej kilkakrotnie przekonywał agenta, że nieruchomość należy do Kwaśniewskich. Mimo to kontrolowany zakup willi za ponad 3 mln zł zakończył się wielką klapą.

Patrz też: Agent Tomek: Chroniłem Buzka, skułem w kajdanki Leppera. Teraz dostaje 4 tys. emerytury miesięcznie

W kulminacyjnym momencie akcja została przerwana, bo pośredniczący w transakcji administrator domu (już po podpisaniu aktu notarialnego) wyjął część należności (1,5 mln zł) z torby, w której był nadajnik mający namierzyć, gdzie pieniądze zostaną zawiezione. Agenci CBA wpadli w popłoch. Kwaśniewskim niczego nie udowodniono i prokuratura umorzyła postępowanie. Nowe kierownictwo CBA zawiadomiło zaś prokuraturę o podejrzeniu nadużycia władzy i nielegalności działań biura pod kierownictwem Mariusza Kamińskiego. Z Aleksandrem Kwaśniewskim nie udało nam się wczoraj skontaktować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki