Chlebowski tłumaczy się przed komisją: Cmentarz? To przypadek

2010-01-21 16:11

Jeden z głównych bohaterów afery hazardowej w końcu stanął przed obliczem komisji śledczej. Zbigniew Chlebowski rozpoczął składanie zeznań i - jak się można było spodziewać - twardo obstaje przy swoim. Twierdzi, że cała afera to "gigantyczna nagonka na jego osobę".

Chlebowski zjawił się w Sejmie punktualnie i choć zapewniał, że jest spokojny to przesłuchanie rozpoczął od wpadki.

Przeczytaj koniecznie: Kamiński oskarża: PO na usługach szemranego biznesmena

Były szef klubu PO pomylił tekst przysięgi składanej przez świadka. Zamiast powtórzyć za przewodniczącym komisji: "Świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem...", Chlebowski wyraźnie poddenerwowany zdołał powiedzieć tylko: "Świadomy odpowiedzialności moich słów...". Mirosław Sekuła musiał mu przerwać i trzeba było powtarzać zaprzysiężenie.

Później przesłuchanie ruszyło już według scenariusza. Chlebowski zaczął od swobodnej wypowiedzi. Podkreślił w niej, że cała ta afera, to "gigantyczna polityczna nagonka na jego osobę". Stwierdził również, że nie dano mu możliwości obrony ani oczyszczenia się z zarzutów.

Zbigniew Chlebowski na wstępie nawiązał też do słynnych stenogramów jego rozmów z biznesmenami ze Śląska. Te jego zdaniem zostały zmanipulowane, a on jako wzorowy parlamentarzysta nigdy nie nadużywał swojego mandatu.

Patrz też: Chlebowski rozmawiał nie tylko z Rysiem

Były szef klubu PO stwierdził również, że zakulisowe rozmowy z "przedstawicielami różnych środowisk" są elementem jego pracy.

- Odbyłem setki, a nawet tysiące spotkań z przedstawicielami różnych środowisk (...) tysiące rozmów telefonicznych z firmami i przedsiębiorcami. Tak traktowałem swoje poselskie obowiązki w trosce o dobro wspólne - mówił Chlebowski.

- Warunek podstawowy, który musi towarzyszyć tym rozmowom i działaniom - muszą być zgodne z prawem, z przyjętymi zasadami - podsumował.


Sytuacja na sali nie zmieniła się nawet, gdy to posłowie przystąpili do zadawania pytań. Chlebowski dalej konsekwentnie przedstawiał swoją wersję zdarzeń.

Z Dzrzewieckim o dopłatach? Nigdy!
 
Z zeznań Chlebowskiego wynika na przykład, że nigdy nie rozmawiał z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim o sprawie dopłat do gier. Przyznał jednak, że rozmawiał z wiceministrem finansów Jackiem Kapicą na temat rezygnacji z dopłat na rzecz podwyższenia podatku od gier.

Jak mówił Chlebowski, z Kapicą rozmawiał na ten temat na przełomie marca i kwietnia 2009. Były szef klubu PO twierdzi również, że zlecił przygotowanie analiz tego, co jest lepsze dla budżetu - wprowadzenie dopłat czy podwyższenie podatku.

Cmentarz? To przypadek

W zeznaniach Zbigniewa Chlebowskiego nie mogło zabraknąć oczywiście wątku spotkania na cmentarzu z Ryszardem Sobiesiakiem.

- Cmentarz ten nie jest dla mnie miejscem przypadkowym. Znajduje się tam grób mojej tragicznie zmarłej siostry. Po wyjściu z cmentarza odbyliśmy z Sobiesiakiem krótką rozmowę - stwierdził krótko Chlebowski, po czym dodał: - Nie biegaliśmy po cmentarzu między nagrobkami i nie rozmawialiśmy Bóg wie o czym, jak to przekazywał Mariusz Kamński.
 
Chlebowski tłumaczył, również że spotkanie na cmentarzu było wynikiem przypadku i... nagłą zmianą jego planów. - To były nieetyczne rozmowy, ale proszę pokazać polityka, który poniósł takie konsekwencje za nieetyczne rozmowy - żalił się Chlebowski.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki