CHORA na STWARDNIENIE ROZSIANE Dorota Zielińska: Musiałam walczyć w SĄDZIE, żeby SZPITAL RATOWAŁ moje ŻYCIE

2012-03-29 16:31

Skandal. 26-letnia ciężko chora kobieta musiała w sądzie walczyć o leczenie. Chociaż cierpiąca na stwardnienie rozsiane Dorota Zielińska gasła w oczach, urzędnicy NFZ odmawiali jej nowoczesnego leku, twierdząc, że jest on za drogi. Na szczęście Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał, że lekarze mają obowiązek ją leczyć bez względu na koszty. Decyzja sędziego otwiera drogę tysiącom chorych, którzy walczą z urzędniczą bezdusznością.

- Życie i zdrowie człowieka stanowi dobro szczególnie cenne - pouczył sąd tych, którzy mają obowiązek dbać o nasze zdrowie. - Wygrałam przed sądem walkę o swoje życie - odetchnęła Dorota Zielińska, kiedy usłyszała z ust sędziego, że szpital musi jednak kupić jej leki. Sędzia wydał postanowienie w miniony piątek, ale jeszcze kilka miesięcy temu młoda wrocławianka straciła wiarę w to, że będzie chodzić, pracować, normalnie żyć.

Pani Dorota od dziewięciu lat walczy ze stwardnieniem rozsianym. Ubiegły rok był przełomowy - choroba tak się posunęła, że kobieta przestała chodzić. Ratunkiem był lek Gilenya, który nie jest refundowany przez nasz NFZ. - Skończyły się pieniądze i leki - wspomina Dorota Zielińska. A miesięczna kuracja zbawczym lekiem kosztowała dokładnie 7996 zł. Wtedy kobiecie pomogli znajomi i przyjaciele. W krótkim czasie uzbierali pieniądze na półroczną kurację. - I stał się niemalże cud. Po miesiącu stanęłam na nogi - mówi nam pani Dorota.

Ale w lipcu tego roku znów zabrakło pieniędzy i musiała przerwać leczenie. Choroba zaczęła szybko powracać, szpital odmówił pomocy ze względu na wysokie koszty. - Wtedy sprawa trafiła do sądu - mówi mec. Bartosz Kuchta, pełnomocnik pani Doroty. Wyrok jeszcze nie zapadł, ale sąd uznał, że na razie trzeba leczyć kobietę. - Życie i zdrowie człowieka stanowi dobro szczególnie cenne - przypomniał urzędnikom sędzia Adam Maciński.

Ciekawe, czy dotarło to już do tych, którzy arogancko odmówili leku chorej, nawet nie tłumacząc jej, dlaczego to robią. Teraz urzędnicy NFZ będą się spowiadać w prokuraturze, która bada, czy nie zaniedbali oni swoich obowiązków. Tymczasem pani Dorota otrzymała wczoraj pierwszą tabletkę. I marzy, że wróci do formy i zawodu neurologopedy. I jak dawniej będzie pomagać ciężko schorowanym starszym osobom po udarach, wypadkach, a także chorym na stwardnienie rozsiane.

Jak walczyć o swoje prawa do leczenia

Mec. Bartosz Kuchta, reprezentujący Dorotę Zielińską:
- Nikt nie powinien się godzić na pozbawianie go szansy leczenia. Na początku pacjenci powinni szukać pomocy w organizacjach pacjenckich i u rzecznika praw pacjenta. Warto poszukać sprzymierzeńca w szpitalu. Naciskać, by to szpital pozwał NFZ, gdy ten odmawia finansowania leczenia. Jeśli to się nie uda, nie można się bać pozwania NFZ za łamanie naszych praw ustawowych i konstytucyjnych.

Pozew o nakazanie wykonania świadczenia zdrowotnego można napisać samemu, choć oczywiście lepiej zasięgnąć porady prawnika. Należy złożyć go w wydziale cywilnym sądu okręgowego. Warto też już w pozwie zwrócić się do sądu o zabezpieczenie powództwa poprzez nakazanie niezwłocznego podjęcia leczenia. Dzięki temu pacjent jest leczony bez względu na to, jak długo potrwa proces. Tak było w przypadku pani Doroty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki