Cimoszewicz zostaje w puszczy

2009-10-22 14:53

Włodzimierz Cimoszewicz stawia sprawę jasno. Nie stanie do wyścigu o fotel prezydenta, a już na pewno nie pod szyldem SLD. Donald Tusk może odetchnąć z ulgą - jednego rywala, w dodatku tego najgroźniejszego, mniej.

Cimoszewicz, choć nigdy nie potwierdził, że będzie się ubiegał o fotel prezydenta, to też nie zaprzeczał takim pogłoskom. Aż do teraz:

- Prawda jest taka, że nie mam takich planów. Nie zmieniłem swoich poglądów i nie myślę o kandydowaniu na prezydenta. Mówię to z pewnym zaambarasowaniem, bo znam te sondaże - stwierdził były premier w radiu TOK FM.

Tym samym wszystkie przedwyborcze spekulacje wzięły w łeb. Jeszcze tydzień temu wydawało się, że tylko on jest w stanie pozbawić Donalda Tuska prezydentury. Sondaże wskazywały, że Cimoszewicz może zebrać około 25 procent głosów w pierwszej turze głosowania (Donald Tusk 35-38 procent). To dawałoby mu prawo wstępu do drugiej tury, a tam niektórzy eksperci spodziewali się nawet niespodzianki w postaci jego zwycięstwa.

Po tak kategorycznej deklaracji trudno się jednak spodziewać, że były premier zmieni zdanie i stanie w szranki prezydenckiego wyścigu. Choć z drugiej strony Cimoszewicz słynie z "niespodziewanych zwrotów akcji". Podczas wyborów prezydenckich w 2005 roku zmieniał zdanie dwukrotnie. Najpierw ogłosił, że jednak wystartuje i został kandydatem SLD, żeby po 3 miesiącach nagle zrezygnować.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki