Jechał jak zwykle do pracy. Drogę znał jak własną kieszeń, bo co dziennie jeździł nią dwa razy dziennie. Ale feralnego poranka coś się stało czego nie można wyjaśnić. Mężczyzna szybko pędził fiatem punto do swojej firmy. Tuż przed miejscowością Łoje (mazowieckie) kierowca z niewiadomych przyczyn stracił panowanie nad kierownicą.
Zjechał na pobocze i z ogromną siłą uderzył punto w drzewo. Jego fiacik rozpadł się na kawałki, oderwał się dach, drzwi i wiele innych elementów. Na miejscu pojawiły się służby ratownicze. Przed przyjazdem ratowników kierowca wyczołgał się już z wraku samochodu. Po chwili stracił przytomność. Karetką pogotowia w stanie ciężkim trafił do szpitala. Strażacy przecierali oczy ze zdumienia, że można było przeżyć taki wypadek, bo nie często widzą podobne obrazy. Okoliczności zdarzenia wyjaśnia policja.