Drzewiecki i Chlebowski na celowniku CBA

2009-10-01 15:35

CBA odsłania karty. Agenci wpadli na trop „afery hazardowej” już kilka miesięcy temu. Ujawniono również kto mógł lobbować za niekorzystnymi dla państwa zapisami w prawie. Cień podejrzeń padł na Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego.

Jak donosi dziennik „Rzeczpospolita”, agenci dotarli do polityków PO jak po nitce do kłębka. Najpierw dowiedzieli się komu może zależeć na spornych zapisach w ustawie o grach liczbowych. Podejrzenia padło na biznesmenów z Dolnego Śląska - Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska. Obydwu założono więc podsłuchy i stało się jasne, że kontaktują się ze Zbigniewem Chlebowskim i Mirosławem Drzewieckim.

„Na 90 procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest łatwo" – takie zapewnienia miał dawać Sobiesiakowi Chlebowski. „Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja zasługa" – to również zapisy z podsłuchów CBA z Chlebowskim w roli głównej, do których dotarła "Rzeczpospolita".

Gdzie w całej aferze przewija się nazwisko Mirosława Drzewieckiego? Minister sportu na celowniku CBA znalazł się maju 2009 roku. Wtedy niespodziewanie zrezygnował ze ściągania dodatkowych pieniędzy na przygotowania do Euro 2012. Środki te miały wpłacać, w postaci dopłat, firmy zajmujące się hazardem. Do budżetu miało w ten trafić aż 469 milionów złotych.

Odrębnym wątkiem śledztwa jest natomiast przeciek z kancelarii premiera. CBA odkryło kary przed premierem Tuskiem już 12 sierpnia. Dwa tygodnie później podsłuchiwani biznesmeni dowiedzieli się, że Biuro Antykorupcyjne zaczęło węszyć i zerwali kontakty.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki