kajdanki, przestępca

i

Autor: Artur Barbarowski

FAŁSZOWALI dokumenty tożsamości. Teraz staną przed sądem

2016-01-18 15:46

1200 złotych za „calak”, 1500 zł za „białko”. To stawki za, odpowiednio, sfałszowany dowód osobisty i paszport, które produkowali na gigantyczną skalę przestępcy ze Śląska. Specyficzny slang miał uchronić przestępców przed odpowiedzialnością, ale na nic się nie zdał. Kilkunastoosobowa grupa przestępcza została rozbita przez Straż Graniczną i katowicką Prokuraturę Apelacyjną. Najważniejsi fałszerze właśnie zostali oskarżeni przez śledczych i wkrótce staną przed oblicze sądu.

Mieli profesjonalny sprzęt, wąskie specjalności, a nawet siatkę dystrybucyjną. Właściwe nie było dokumentu, którego nie mogli by podrobić. - Fałszowali dowody osobiste, paszporty, prawa jazdy, świadectwa i zaświadczenia, pieczęci i pieczątki. Grupę przestępczą udało się rozbić i oskarżyć dzięki kontroli operacyjnej , jaką zastosowała Straż Graniczna. Przestępcy byli podsłuchiwani. Stosowali specyficzny slang w rozmowach, na przykład dowód osobisty w tym slangu był nazywany „calakiem”. W obieg puścili kilkadziesiąt tysięcy sfałszowanych dokumentów – mówi prokurator Tomasz Tadla z katowickiej Prokuratury Apelacyjnej.

Prokuratura oskarżyła właśnie część rozbitej szajki. Chodzi o 8 osób stojących najwyżej w hierarchii. Tych, którzy zajmowali się wytwarzaniem fałszywek. - Wykorzystywali profesjonalny sprzęt. Jeden z oskarżonych korzystał z maszyn firmy poligraficznej, której był pracownikiem. Z kolei inny oskarżony skonstruował specjalny stół do wykonywania podróbek – opowiada prokurator.

Fałszerze nie mieli szefa. Zamiast tego każdy z nich specjalizował siew produkcji innych dokumentów. Rafał W. był specem od podrabiania dowodów osobistych. Jarosław M. zajmował się rozmaitymi świadectwami. Z kolei Michał K. wraz z żoną wykonywał paszporty.

Stawki za wyrobienie fałszywek były różne. Najdroższy był paszport, za który należało zapłacić 1500 zł, nieco tańsze były dowody osobiste i prawa jazdy. Zaś różne poświadczenia, świadectwa i certyfikaty kosztowały po kilkadziesiąt złotych.

Prokuratura prowadzi też śledztwo w sprawie osób korzystających z usług szajki. Do tej pory udało się ustalić ok. 60 klientów. Członkom grupy grozi do 5 lat więzienia.

Zobacz: Brutalne MORDERSTWO na warszawskiej Woli: nie żyje mężczyzna

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki