Koszmarny finał historii biznesmena z Gniezna. "Sąd wypuścił mojego szantażystę!"

2014-07-30 4:00

Piotr M. (38 l.), były hokeista na trawie, olimpijczyk z Sydney, który szantażował sąsiada Przemysława Dziemidowicza (44 l.) - wyszedł na wolność, bo sąd uchylił mu areszt. - Boimy się o swoje życie - mówi teraz Przemysław Dziemidowicz.

To historia jakby żywcem wyjęta z filmu. Pewnego słonecznego dnia pan Przemysław, przedsiębiorca z Gniezna (woj. wielkopolskie), wyjął ze swojej skrzynki pocztowej list. Słowa wyklejone literami z gazet go przeraziły: "Do piątku uszykuj 150 000 zł. Inaczej będziecie mieć duże problemy". To, co wydarzyło się potem, przypomina piekło. - Nikomu nie życzę takich przeżyć - mówi pan Przemysław. Szantażysta zaczął przysyłać SMS-y z groźbami. - Zdecydowałem się zawiadomić policję, bo naprawdę bałem się o życie swojej rodziny - mówi biznesmen. Gdy doszło do kontrolowanego przekazania pieniędzy, na jaw wyszła okrutna prawda: bandytą okazał się… sąsiad pana Przemysława, były sportowiec, który reprezentował Polskę na olimpiadzie - Piotr M. - Wtedy myślałem, że to już koniec mojego koszmaru - mówi pan Przemek. Szantażysta usłyszał prokuratorskie zarzuty i trafił za kratki. Niestety, Sąd Okręgowy w Poznaniu zmienił postanowienie sądu pierwszej instancji i uchylił mu areszt, pozwalając wpłacić kaucję.

Zobacz: WSTRZĄSAJĄCA historia z Iławy! Wyrodna matka WYRZUCIŁA noworodka w krzaki! [ZDJĘCIA]

"Zachodzi uzasadniona obawa, iż podejrzany popełni przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu pokrzywdzonego lub osób najbliższych" - przyznał sąd. Zaraz jednak dodał: "nie jest konieczne stosowanie wobec podejrzanego najsurowszego środka zapobiegawczego". Czyli aresztu. - Nie mogę w to uwierzyć! Muszę wynająć ochronę. Nie wiem, co strzeli do głowy szantażyście - obawia się pan Przemysław.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki