Sąd Okręgowy w Poznaniu, który od roku nie może rozpocząć procesu "Hossa", zlecił mu przebadanie się u specjalistów w ZMS. - Chcemy ustalić, czy oskarżony może uczestniczyć w rozprawie bez zagrożenia dla zdrowia i życia lub jaki jest przewidywany okres jego niezdolności do udziału w postępowaniu sądowym - informowała Agnieszka Weichert-Urban z poznańskiego sądu. I rzeczywiście, 9 lutego o poranku Arkadiusz Ł. pojawił się w Zakładzie Medycyny Sądowej wraz z żoną Sylwią K. (48 l.). Parę przyłapało kilku fotoreporterów. Ale okazuje się, że chociaż "Hoss" był w ZMS, to nie wziął udziału w żadnym badaniu!
- Arkadiusz Ł. stawił się w wyznaczonym przez sąd terminie na badania. Poproszono go, by chwilę poczekał na kardiologa. Jednak gdy ten się pojawił, Arkadiusza Ł. już nie było - mówi sędzia Aleksander Brzozowski. Jeszcze tego samego dnia adwokat wnuczkowego króla zadzwonił do sądu. - Deklarował, że podejrzany może się jednak stawić na badanie, ale lekarz nie mógł już go przyjąć. Termin kolejnego badania nie został jeszcze wyznaczony - dodaje sędzia Brzozowski.
Zobacz: Amber Gold. Marcin P. chciał być świadkiem koronnym, ale został zignorowany
O wyjaśnienie tej absurdalnej sytuacji poprosiliśmy adwokata Arkadiusza Ł. - Mój klient jest po dwóch zawałach, cierpi na chorobę wieńcową. Wystraszył się medialnej nagonki na niego, był atakowany przez reporterów i wyzywany. Jest natomiast gotowy stawić się na kolejne badanie w każdej chwili. Mamy nadzieję, że odbędzie się to w spokojnych warunkach - powiedział mec. Aleksander Kowzan.
Można przypuszczać, że "Hoss" wystraszył się też samego badania. Biegli szybko zorientowaliby się, gdyby Arkadiusz Ł. symulował chorobę i musiałby w końcu stanąć przed sądem za wyłudzenie od emerytów ponad 2 mln zł, o co został oskarżony ponad dwa lata temu.