Hoss uciekł przed kardiologiem [ZDĘCIA]

2017-02-15 3:00

Fotoreporterom udało się dopaść "Hossa" pod Zakładem Medycyny Sądowej w Poznaniu. Wszyscy byli przekonani, że Arkadiusz Ł. (49 l.) skończył z symulowaniem i oddał się w ręce biegłych kardiologów. Nic bardziej mylnego! "Super Express" ustalił, że król wnuczkowej mafii uciekł, zanim lekarz w ogóle do niego przyszedł. Ponoć się wystraszył.

Sąd Okręgowy w Poznaniu, który od roku nie może rozpocząć procesu "Hossa", zlecił mu przebadanie się u specjalistów w ZMS. - Chcemy ustalić, czy oskarżony może uczestniczyć w rozprawie bez zagrożenia dla zdrowia i życia lub jaki jest przewidywany okres jego niezdolności do udziału w postępowaniu sądowym - informowała Agnieszka Weichert-Urban z poznańskiego sądu. I rzeczywiście, 9 lutego o poranku Arkadiusz Ł. pojawił się w Zakładzie Medycyny Sądowej wraz z żoną Sylwią K. (48 l.). Parę przyłapało kilku fotoreporterów. Ale okazuje się, że chociaż "Hoss" był w ZMS, to nie wziął udziału w żadnym badaniu!

- Arkadiusz Ł. stawił się w wyznaczonym przez sąd terminie na badania. Poproszono go, by chwilę poczekał na kardiologa. Jednak gdy ten się pojawił, Arkadiusza Ł. już nie było - mówi sędzia Aleksander Brzozowski. Jeszcze tego samego dnia adwokat wnuczkowego króla zadzwonił do sądu. - Deklarował, że podejrzany może się jednak stawić na badanie, ale lekarz nie mógł już go przyjąć. Termin kolejnego badania nie został jeszcze wyznaczony - dodaje sędzia Brzozowski.

Zobacz: Amber Gold. Marcin P. chciał być świadkiem koronnym, ale został zignorowany

O wyjaśnienie tej absurdalnej sytuacji poprosiliśmy adwokata Arkadiusza Ł. - Mój klient jest po dwóch zawałach, cierpi na chorobę wieńcową. Wystraszył się medialnej nagonki na niego, był atakowany przez reporterów i wyzywany. Jest natomiast gotowy stawić się na kolejne badanie w każdej chwili. Mamy nadzieję, że odbędzie się to w spokojnych warunkach - powiedział mec. Aleksander Kowzan.

Można przypuszczać, że "Hoss" wystraszył się też samego badania. Biegli szybko zorientowaliby się, gdyby Arkadiusz Ł. symulował chorobę i musiałby w końcu stanąć przed sądem za wyłudzenie od emerytów ponad 2 mln zł, o co został oskarżony ponad dwa lata temu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki