Mińsk Mazowiecki: Ireneusz Ż. przyszedł na policję i wyznał, że zabił człowieka

2011-04-07 22:56

Dyżurnego komendy policji w Mińsku Mazowieckim (woj. mazowieckie) wcisnęło w krzesło, kiedy usłyszał słowa mężczyzny stojącego po drugiej stronie okienka. - Ruszyło mnie sumienie i muszę wyznać swoją najskrytszą tajemnicę. Jesienią 2009 r. zabiłem człowieka - mówił z kamienną twarzą "interesant". Zapewnił też, że wskaże miejsce, w którym ukrył zwłoki.

Takie wyznanie to nie bułka z masłem, więc policyjna machina ruszyła natychmiast. Po wylegitymowaniu mężczyzny okazało się, że skruszonym zabójcą jest nieposiadający stałego miejsca zamieszkania Ireneusz Ż. (35 l.) pochodzący z powiatu zambrowskiego. Policjanci jeszcze tego samego dnia razem z nim i strażakami pojechali na łąkę do miejscowości Grzebowilk. Wykopali tam zwłoki. Ciało znajdowało się w daleko posuniętym rozkładzie.

Jednak w tej historii ciągle więcej jest pytań niż odpowiedzi. A najważniejsze z nich dotyczy tożsamości ofiary. Bo zabójca to typowy niebieski ptaszek. Od lat nigdzie na dłużej nie zagrzał miejsca. Przemieszczał się po centralnej Polsce. Stykał się z ludźmi swojego pokroju. Powiedział, że zatłukł znajomego metalową rurką, bo się z nim pokłócił. Od tego czasu dręczyły go koszmary, wyrzuty sumienia. Przyznał się do morderstwa, by odzyskać spokój. Ale kogo zabił?

Patrz też: Jan G. z Giebłutowa zabił Zofię G., a teraz wyszedł na wolność

- Z dotychczasowych ustaleń wynika, iż do zabójstwa doszło w okresie od października do grudnia 2009 r. w miejscowości Pogorzel i Grzebowilk - mówi Krystyna Gołąbek z Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. - Wiedzę o przebiegu zdarzenia czerpiemy na razie jedynie z relacji podejrzanego. Wyjaśnienia te muszą zostać zweryfikowane. Nie dysponujemy pewną informacją co do personaliów osoby pokrzywdzonej. Potrzebne są badania genetyczne materiałów pobranych ze szczątek - dodaje.

Śledztwo trwa, a Ireneusz Ż. został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki