Iwona Wieczorek: Mama zaginionej ma podejrzenia. Prosi o pomoc premiera

2010-09-21 10:29

Od zaginięcia 19-latki z Gdańska (woj. pomorskie) minęły już ponad dwa miesiące. Policji i prywatnemu detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu wciąż nie udało się wpaść na żaden nowy trop w sprawie Iwony Wieczorek. Mama dziewczyny ma jednak pewne podejrzenia. Jest załamana brakiem postępów w śledztwie dlatego chce prosić o pomoc samego premiera Donalda Tuska.

Co się stało z nastolatką, która dosłownie zapadła się pod ziemię nieopodal zejścia na plażę w Jelitkowie kiedy wracała samotnie z dyskoteki? Dlaczego ponad dwa miesiące po zaginięciu  dziewczyny policja, prokuratura, a nawet wynajęty przez matkę prywatny detektyw Krzysztof Rutkowski nie wpadli na trop sprawcy jej zniknięcia?

Przeczytaj koniecznie: Sprawa Iwony Wieczorek: Rutkowski przesłuchany - musi milczeć

W sprawie Iwony Wieczorek więcej jest pytań niż odpowiedzi. Matka nastolatki odchodzi już od zmysłów. Nie wie co dzieje się z jej dzieckiem, nie wie czy Iwona żyje. Wciąż ma nadzieję na odnalezienie córki. Nie może bezczynnie patrzeć jak śledztwo tkwi w martwym punkcie.

„Polska The Times” dowiedziała się, że kobieta zamierza zwrócić się o pomoc do premiera Donalda Tuska. Może szef rządu wpłynie jakoś na organy ścigania, by poszukiwania nastolatki w końcu przyniosły jakiś efekt.

Mama Iwony Wieczorek napisała poruszający apel o interwencję: „Moja córka zaginęła dwa miesiące temu. Policja i prokuratura nie umieją mi pomóc. Panie premierze, proszę o interwencję. Liczę, że pan premier zrozumie moją sytuację, sam mieszka niedaleko miejsca, gdzie zaginęła Iwona, sam ma dzieci w podobnym wieku (...)”.

Kobieta zdradziła portalowi „Na sygnale”, że ma pewne podejrzenia co do sprawców i już podzieliła się nimi z policją, ale nie chce o tym mówić głośno. - Nie chcę jednak rzucać oskarżeń na wiatr. Od tego jest policja i prokuratura. Nie będę nikogo oczerniać – wyjaśnia w wywiadzie.

Jak tłumaczy mama Iwony stróże prawa niewiele jej mówią o postępach w śledztwie, a właściwie ich braku. - Cały czas tylko procedury i procedury. Ale żadnych konkretów. Do tej pory nie wiem, o co Iwona pokłóciła się ze swoimi znajomymi. Moim zdaniem to może być kluczowe dla sprawy. Gdyby pokłócili się o jakąś bzdurę , to na pewno nie poszłaby sama do domu. Miała do przejścia aż sześć kilometrów! Nigdy wcześniej tego nie robiła. Nawet jeżeli nie chciało jej się wracać pociągiem, dzwoniła do mnie i ja po nią przyjeżdżałam – opowiada.

Patrz też: Iwona Wieczorek: Stawy w Parku Reagana przeszukane. Na dnie nie ma ciała dziewczyny

- Teraz boję się, że może jest chora, nie ma ciepłego ubrania, dobrego jedzenia. Nie mogę żyć w ciągłej niepewności. Bardzo proszę, odnajdźcie moje dziecko! - błaga mama Iwony Wieczorek.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki