Darmowy podręcznik dla uczniów- Joanna Kluzik- Rostkowska odpowiada na pytania internautów!

2014-02-09 18:10

Premier Donald Tusk zapowiedział, że we wrześniu tego roku wszyscy pierwszoklasiści otrzymają darmowy podręcznik. Jeden do wszystkiego. Pomysł ze zrozumiałych względów nie spodobał się producentom podręczników i wydawnictwom, ale też i nauczycielom i rodzicom. Czy to kolejna reforma rządu, która zamiast pomóc zaszkodzi? Portal „gazeta.pl” umożliwił swoim czytelnikom zadanie najbardziej frapujących pytań, Joannie Kluzik-Rostkowskiej, ministrze edukacji odpowiedzialnej za wprowadzenie tych zmian. Odpowiedzi na sowich łamach opublikował portal „gazeta.pl”. Zobacz co odpowiedziała minister edukacji!

Czytelniczka o loginie "DAGMARA", matka dwójki dzieci- uczniów pierwszej i trzeciej klasy, martwi się, że podręcznik proponowany przez MEN będzie "napisany na kolanie" i będzie odbiegał jakością od propozycji wydawnictw. Ponad to, bardziej niż podręcznik martwią ją sprawy, takie jak, dofinansowanie obiadów, pomoce szkolne czy książki do języków obcych. "Czy takie wsparcie też jest przewidziane we wrześniu?"- Pyta "DAGMARA".

"Dziwią mnie wciąż powtarzające się zarzuty: jeśli coś jest od rządu, to na pewno musi być złe, pisane na kolanie, niepotrzebne. Proszę wszystkich, aby z takimi ocenami wstrzymali się do czasu, kiedy podręcznik ujrzy światło dziennie."- Czytamy na łamach portalu "gazeta.pl" odpowiedź ministry edukacji. Kluzik-Rostkowska przypomina również, że w samym 2013 roku rząd wydał na pomoc uczniom prawie 180 mln zł. Ponadto zaznacza, że w 2009 roku uproszczono procedury związane z otrzymaniem ciepłego bezpłatnego posiłku.

Inny problem poruszyła czytelniczka "AGNIESZKA", nauczycielka. Według niej prawdziwym problemem jest kwestia pomocy naukowych takich jak papier do drukarek, tonery, a nawet sam dostęp do komputerów, drukarek czy internetu. "Proszę powiedzieć, kto będzie finansował w szkołach tony papieru, tonery (kolorowe), żeby nauczyciele drukowali pliki dla dzieci z platformy."- pyta internautka.

Według Kluzik-Rostkowskiej, za darmowe pomoce naukowe np. w postaci tablic multimedialnych, gotowych scenariuszy, a nawet kartkówek, i tak płacą rodzice. "To oni kupują podręczniki, a w ich cenach zawarte są koszty rzekomo bezpłatnych materiałów dodatkowych"- czytamy odpowiedź szefowej resortu edukacji na portalu "gazeta.pl". Kluzik-Rostkowska dodaje również, że według niej obecny rynek wydawniczy w Polsce potrzebuje uzdrowienia, i to właśnie ustawa przewidująca jeden, darmowy podręcznik ma być remedium. "Jestem pewna, że przygotowane przez nas zmiany pozytywnie wpłyną nie tylko na uzdrowienie rynku wydawniczego, ale i finalnie na portfele rodziców i nauczycieli"- twierdzi.

Zobacz też: Jeden podręcznik dla uczniów - kolejny nieprzemyślany pomysł Tuska?

Kolejnym niejasnym dla wielu rodziców elementem ustawy, jest fakt, iż podręcznik, ma służyć dzieciom przez trzy lata. Co więcej ma być wypożyczany, a nie dawany na własność. Problemem tej natury zainteresował się "STASZEK": "Co się stanie, jeżeli dziecko zniszczy lub zgubi taki podręcznik?", pyta internauta. Porusza również kwestię kosztu darmowego podręcznika.

Ministra Edukacji w swojej odpowiedzi podkreśliła, że MEN oczywiście bierze pod uwagę takie sytuacje, a sposobem na radzenie sobie z nimi będzie dostarczenie większej ilości egzemplarzy, tak aby każdy uczeń, bez względu na wspomniane przypadki miał dostęp do podręcznika. Dodaje jednak, że " Reguły wypożyczania podręcznika, a także działania po jego zniszczeniu lub zagubieniu, będzie ustanawiał dyrektor szkoły".


Czytaj również: Donald Tusk obiecuje podręcznik za 10 zł, darmowy dla uczniów I klasy!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki