KATASTROFA KOLEJOWA 3.03.2012. Żona jednej z ofiar katastrofy: Bogusław nie dojechał na naszą rocznicę ślubu

2012-03-06 14:59

Bogusław dzwonił do mnie na trzy minuty przed tragedią - mówi ze łzami w oczach Ewa, żona Bogusława (†28 l.), jednej z 16 ofiar katastrofy w Szczekocinach. - Nie przypuszczałam, że rozmawiam z nim po raz ostatni w życiu - dodaje smutno. Wracał do domu uczcić pierwszą rocznicę ślubu. Zawsze pamiętał o Ewie. Wiózł jej prezent. A ona dwie godziny czekała na niego na stacji. Potem dowiedziała się, że pociąg Bogusława nie przyjedzie już nigdy.

Bogusław K. pracował w handlu, był zastępcą kierownika sklepu. Miał dla kogo żyć i się poświęcać. Rok temu ożenił się i doczekał się pięciomiesięcznej Małgosi. Tak bardzo ją kochał. Cieszył się, że będzie widział, jak jego księżniczka będzie dorastać. Być może marzyło mu się, że córeczka pójdzie w jego ślady i tak jak on będzie się pasjonować lekkoatletyką. Wszystko to skończyło się nagle i równie nagle cały świat pani Ewy legł w gruzach.

- Miałam z mężem jechać do Warszawy, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam, bo miałam coś pilnego do załatwienia - opowiada przez łzy wdowa. - Teraz pewnie nie byłoby ani jego, ani mnie. Pan Bóg jednak mnie uchronił. Wiem, że mam dla kogo żyć.

- On był pełen życia i radości - oczy pani Ewy wypełniają łzy. - Niedawno kupił nowy telewizor, by oglądać mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Wszystko to teraz na nic.

Pani Ewa boi się, jak teraz będzie żyć. Z wykształcenia jest inżynierem budowlanym, ale na bezrobociu. Dostaje 660 złotych zasiłku.

- Muszę znaleźć jakąś pracę, by zapewnić dziecku wszystko co najlepsze. Bogusław na pewno tego by chciał - pani Ewa zwiesza głowę, bo nie jest w stanie nic już więcej powiedzieć.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki