i
Pasażer poskarżył się szefom Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Lublinie. W skardze napisał m.in., że nie kupował biletu na katolicką mszę, tylko na przejazd, a kierowca nie wyłączył radia, choć był o to przez skarżacego się proszony.
Pasażer zareagował ponoć dopiero po upływie 10 minut. Dyrektor lubelskiego MPK tłumaczył, ze kierowca linii nr 10 miał prawo słuchać czego chciał, choćby mszy, ale niekoniecznie tak głośno, by mogło to komukolwiek przeszkadzać.
ZOBACZ: Świąteczny cud w Krakowie. Lekarze przyszyli stolarzowi odciętą rękę
Dorota Wójcik, prezes Fundacji Wolność od Religii, proszona przez dziennikarzy o opinię, miała zaś stwierdzić: - Na pewno tego rodzaju zachowanie kierowcy można uznać za próbę łamania sumienia i dyskryminację pasażera. A co Wy o tym myślicie?