wypadek drogowy karetka interwencja wezwanie

i

Autor: Cezary Pecold wypadek drogowy karetka interwencja wezwanie

Knurów. Czekał 3 godziny na karetkę. Nie żyje. Prokuratura bada sprawę

2018-07-13 13:36

Bulwersująca sprawa z Knurowa. 35-letni mężczyzna, który cierpiał na krwiaka mózgu, oczekiwał na karetkę mającą go przewieźć do specjalistycznego szpitala, by tam jak najszybciej przeszedł operację. Wezwany pojazd medyczny zjawił się dopiero po 3 godzinach a mężczyzna zmarł następnego dnia po zabiegu. Teraz sprawie przygląda się prokuratura, która sprawdza, czy owy opóźniony przejazd nie przyczynił się do śmierci mężczyzny.

Jak relacjonuje "Dziennik Zachodni" mężczyzna doznał nieoczekiwanego ataku w trakcie niedzielnego spaceru z rodziną w trakcie upadku uderzając głową o asfalt. Wezwana na miejsce karetka zjawiła się po kilkunastu minutach i przewiozła 35-latka do szpitalu w Gliwicach. Podczas przejazdu miał on być przytomny. W szpitalu okazało się, że mężczyzna ma krwiaka w prawej części mózgu oraz uszkodzenia po drugiej stronie. Zadecydowany, że stan mężczyzny nakazuje przeprowadzenie operacji jak najszybciej.

Półtorej godziny od ataku postanowiono, że karetka zawiezie mężczyznę do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu. Karetka miała pojawić się za godzinę, około godz. 20. Rodzina chorego twierdzi, że już wówczas lekarze byli świadomi, że jeśli mężczyzna nie przejdzie jak najszybszej operacji, to po prostu umrze. Tymczasem karetka wciąż nie przyjeżdzała. Po godz. 21 chory stracił kontakt z otoczeniem. Gdy zdesperowana rodzina zaczęła błagać o możliwość samodzielnego przetransportowania mężczyzny szpital odmówił, obawiając się oskarżenia o nieumyślne spowodowanie śmierci (jeśli 35-latek zmarłby w samochodzie). Co więcej, znajomy chorego chciał zadzwonić po karetkę z innego szpitala, jednak próba spełzła na panewce, ponieważ placówka w Gliwicach nie miała z nimi ważnej umowy.

Ostatecznie karetka przyjechała dopiero po 3 godzinach od wezwania. Mężczyzna trafił na stół operacyjny o godz. 23. Po operacji przez chwilę znów był przytomny. Jednak w poniedziałek rano zmarł.

Śmierć mężczyzny jest teraz badana przez Prokuraturę Rejonową Gliwice-Zachód. Według lekarzy nie jest pewnym, czy mężczyzna przeżyłby, gdyby operację przeprowadzono wcześniej i twierdzą, że po prostu w tej konkretnej sytuacji zawiódł system. Wątpliwości śledczych ma rozwiać zaplanowana już sekcja zwłok zmarłego. Po niej ocenione zostanie, czy doszło do narażenia życia pacjenta i nieumyślnego spowodowania śmierci.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki