47-letnia Pani Iwona, zgłosiła się do szpitala miejskiego z silnym bólem nogi. Powiedziała lekarzom, że leczy się na cukrzycę i ma rozległe zapalenie stawów. Zrobiono jej badania krwi, moczu i prześwietlenie stopy, a następnie przepisano antybiotyk, leki przeciwzakrzepowe. Po wszystkim odesłano ją do domu - opisuje Gazeta Wyborcza.
Okazało się jednak, że leki nie pomogły, a stan kobiety znacznie się pogorszył. Pani Iwona nie była w stanie się poruszać, dlatego dwa dni później jej siostra wezwała karetkę. Jak twierdzi, usłyszała odmowę.
Dopiero gdy kobiety zamówiły wizytę domową u lekarza rodzinnego, ten wezwał pogotowie. Jeszcze tego samego dnia kobieta trafiła do szpitala. Lekarze zdiagnozowali u niej zakrzepicę oraz postępującą sepsę. Następnego dnia, lekarze zdecydowali o amputacji nogi. 47-latka nie wybudziła się ze śpiączki po amputacji i konieczna była jej reanimacja.
To kolejny przypadek, kiedy lekarze nie zajęli się pacjentem. Na se.pl, pisaliśmy o koszmarnej śmierci w szpitalu.