Kryzys zabrał nam wszystko!

2008-10-25 6:00

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że światowy kryzys dotyczy tylko bankowców i bogaczy grających na giełdzie. Dziś zabójczy kryzys uderzył z całym impetem w zwykłych ludzi, którzy uczciwie ciułają każdy ciężko zarobiony grosz. O tym, jak potrafi być bezwzględny, przekonali się Grzegorz (40 l.) i Patrycja (42 l.) Kurscy spod Warszawy.

Podpisali z bankiem umowę kredytową na kupno wymarzonego domu. Już po zawarciu aktu notarialnego bank wstrzymał wypłatę pieniędzy. W ten sposób małżonkowie stracili dorobek całego życia i z masą długów czekają, aż komornik wyrzuci ich z domu.

Chcieli rozpocząć nowe życie. Upatrzyli sobie skromny domek, w którym zamierzali uruchomić firmę. - To była okazja - wspomina drżącym głosem pan Grzegorz. - Dom był obciążony hipoteką, dlatego kosztował jedynie 550 tysięcy złotych. Normalnie trzeba by było zapłacić za niego dwa razy więcej - dodaje.

Okazja okazją, ale małżonków i tak nie było stać, by kupić go za gotówkę. Bo kogo dzisiaj stać? Dlatego postanowili wziąć kredyt. Poszli do DomBanku specjalizującego się w kredytach hipotecznych, z centralą w Łodzi.

- Mają piękne reklamy, które głoszą, że "banki od wszystkiego są do niczego", że ich jest najlepszy, by kupić nieruchomość. Zaufaliśmy im. Napisaliśmy wniosek o kredyt na 100 procent wartości nieruchomości we frankach szwajcarskich - opowiada pani Patrycja.

Złożyli wymagane dokumenty i czekali na odpowiedź banku. Specjaliści od kredytów dokładnie prześwietlili zdolność kredytową państwa Kurskich. - Musieliśmy donosić jeszcze dodatkowe dokumenty, które poświadczały, że jesteśmy wypłacalni - tłumaczy pan Grzegorz.

W końcu doczekali się. 22 września podpisali umowę kredytową. Kilkanaście dni później dostali jeszcze pismo, w którym bank potwierdza, że spełnili wszystkie warunki do wypłaty kredytu. Z tymi dokumentami w ręku poszli do właściciela domu, który chcieli kupić, a potem do notariusza. Podpisali akt notarialny. Pieniądze z kredytu bank miał wypłacić bezpośrednio poprzedniemu właścicielowi domu. Tymczasem mijały dni, a jego konto wciąż było puste.

- Nie mieliśmy żadnego sygnału z banku, że coś jest nie tak. Sami zaczęliśmy się interesować, dlaczego te pieniądze jeszcze nie zostały wypłacone - opowiada pan Grzegorz. - Na początku nikt nic nie wiedział. Wszyscy rozkładali ręce.

Tymczasem na szyi państwa Kurskich zaczęła zaciskać się finansowa pętla. - Dom, który kupiliśmy, cały czas jest zadłużony - mówi przerażona pani Patrycja. - Wisi nad nami komornik, który chce go sprzedać - rozpacza kobieta. W końcu po wielu godzinach spędzonych przy telefonie małżonkowie dowiedzieli się, że kredyt nie zostanie wypłacony z powodu kryzysu finansowego na światowych rynkach.

- Co mamy teraz zrobić? - pytają załamani. - Umowa podpisana, a pieniądze niewypłacone.

Przedstawiciele DomBanku nie poczuwają się do winy.

- Dostępność franków na rynku jest bardzo ograniczona, przez co ich cena jest wyjątkowo wysoka - mówi Anna Szepke-Krzyżaniak (30 l.), rzecznik prasowy banku. - Możemy zaproponować przewalutowanie kredytu na złotówki.

- To wiąże się z tym, że rata będzie wyższa aż o 1300 złotych - piekli się pan Grzegorz. - A na to nas najzwyczajniej nie stać. Teraz możemy stracić wymarzony dom.

Frank jest za drogi

Dostępność franków na rynku jest ograniczona, przez co ich cena jest wyjątkowo wysoka. Dlatego też w indywidualnych przypadkach klientom proponowane jest przewalutowanie kredytu na złotówki. Na chwilę obecną trwają w tej sprawie negocjacje z klientami

- mówi Anna Szepke-Krzyżniak (30 l.), rzecznik prasowy DomBanku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki