Kubuś cierpi na siatkówczaka. Uratujmy Kubusiowi oczy!

2016-09-19 9:00

Kubuś (1,5 r.) jeszcze widzi. Jeszcze spogląda niebieskimi ślepkami i ufnie się uśmiecha. Jak długo? - Naszego synka może uratować tylko operacja w USA. Jedynie tam potrafią leczyć siatkówczaka, straszny nowotwór oka. W Polsce lekarze chcieli je usunąć. Nie pozwoliliśmy - mówią państwo Zarębscy z Warszawy i stają na głowie, żeby uzbierać monstrualną kwotę na operację. Już zebrali ponad pół miliona, ale brakuje jeszcze 900 tysięcy.

To się zaczęło, gdy Kubuś był jeszcze oseskiem. - Zezował jednym oczkiem. Pediatra powiedział, że do 12. miesiąca życia to normalne. Uspokoiłam się - opowiada Martyna Zarębska (33 l.).

Niestety, zez nie minął, więc znów odwiedzili pediatrę. Skończyło się skierowaniem do okulisty. Poszli po okulary korekcyjne, a wyszli ze śmiertelną diagnozą. Nowotwór! Siatkówczak! Lekarze ustalili, że trzeba chłopcu podawać chemię i najlepiej usunąć oko. - Zadaliśmy sobie pytanie, dlaczego mamy skazywać dziecko na kalectwo... Usuniemy jedno oko, a jeśli pojawią się przerzuty i trzeba będzie usunąć drugie? - mówią Zarębscy. Postanowili walczyć. Dowiedzieli się, że w USA jest klinika, która ma 98 proc. skuteczności w leczeniu siatkówczaka. - Ale powaliła nas kwota potrzebna na operację i rehabilitację. Prawie 1,5 miliona złotych! - mama Kuby załamuje ręce.

Dzięki fundacji "Kawałek Nieba" Zarębscy uzbierali już 525 tys. zł. Potrzebują jeszcze 900 tysięcy. - Po operacji oko Kubusia będzie funkcjonować normalnie, jak u zdrowego dziecka. Ale trzeba ją wykonać szybko. Dlatego walczymy o każdy dzień. Nawet drobne kwoty mogą uratować naszego synka - mówią rodzice.

Pomóżmy Kubusiowi

Pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym "Kawałek Nieba": 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374, tytułem: "635 pomoc dla Kubusia Zarębskiego".

Zobacz: Byk STARANOWAŁ 33-latka w Świętajnie! Jego stan jest ciężki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki