Marta Sz. zaginęła na początku czerwca. Był ranek, a ona wyszła z domu bez telefonu i bez torebki. Nikomu nie powiedziała, dokąd idzie. W mieszkaniu został jej 11-miesięczny synek Leoś i mąż Karol. Apele o pomoc w poszukiwaniach niewiele dały. Po Marcie Sz. ślad zaginął. Ani policja, ani znajomi długo nie znali odpowiedzi na pytanie, gdzie jest Marta. Użyto między innymi psy tropiące z Mosiny. Te podjęły ślad zapachowy, ale zgubiły go w okolicy ogródków działkowych na Grzybowie.
Zagadka rozwiązała się wczoraj. W czasie zorganizowanej akcji stu strażaków i policjantów przeczesywało właśnie tamten teren. Ciało Marty Sz. po 10 minutach poszukiwań odnalazła grupa ze Stowarzyszenia Szukamy i Ratujemy z Ostrowa Wielkopolskiego. Zwłoki leżały w wysokim zbożu, niedaleko drogi. Nieoficjalnie mówi się, że prokurator nie doszukał się śladów, które wskazywałby na to, że ktoś zrobił Marcie Sz. coś złego. Jednak odpowiedź ostateczną da sekcja zwłok, która zostanie przeprowadzona dzisiaj.