Dziewczynka, jej mama Sandra W. (26 l.) i partner kobiety mieszkali w jednej z kamienic w centrum Łodzi. W niedzielę kobieta wyszła do pracy, zostawiając dziecko pod opieką Tomasza C. Kiedy wieczorem wróciła do domu, Blanka już spała. W poniedziałek rano dziewczynka zaczęła tracić przytomność. Matka wezwała karetkę pogotowia. Ratownicy przyjechali błyskawicznie. Niestety, dziecko już nie oddychało. Próbowano jeszcze je reanimować, ale bezskutecznie. Lekarz zawiadomił policję o zgonie dziewczynki. Nim pierwszy patrol pojawił się w mieszkaniu, Tomasz C. z niego uciekł.
Został zatrzymany kilkanaście godzin później. Do policyjnego aresztu trafiła też mama Blanki.
We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok dziecka. - Doprowadziła ona do ujawnienia u dziewczynki rozległych obrażeń brzucha, które, jak stwierdzili biegli, są wynikiem działania osób trzecich - tłumaczy Krzysztof Kopania (50 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Wczoraj w prokuraturze przesłuchano opiekunów zmarłej dziewczynki. Sandra W. po złożeniu wyjaśnień została zwolniona do domu, jej partner Tomasz C. usłyszał zarzut spowodowania ciężkich obrażeń ciała. Przyznał się do winy. Grozi mu za to do 12 lat więzienia.
Zobacz także: Znaleziono ciało Ewy Tylman?! [NOWE INFORMACJE]