Lubartów: Woli umrzeć niż stracić nogi! Pomóż lekarzom go przekonać!

2010-03-19 12:54

Dramatyczny apel lekarzy z Lubartowa (woj. lubelskie). Chirurdzy zatroskani o życie Jana Gryglickiego (65 l.) błagają go, aby pozwolił im obciąć sobie obie nogi zżerane przez martwicę po ciężkim odmrożeniu. - Jeśli tego nie zrobimy, pan umrze! - ostrzegają. Ale uparty mężczyzna nie chce tego słuchać. Pan Jan woli już umrzeć stojąc, niż dokonać życia przykuty do wózka inwalidzkiego.

Chirurdzy z lubartowskiego szpitala nie mają wątpliwości - tylko amputacja może ocalić życie pana Jana. Pod koniec marca mężczyzna trafił pod ich opiekę z bardzo ciężkim przypadkiem odmrożenia obu nóg.

Przeczytaj koniecznie: Lubelskie: Ugryzł ekspedientkę w pośladek, wpadł za narkotyki

Dniami i nocami lekarze faszerują go silnymi antybiotykami. Dzięki temu na jakiś czas udało się zatrzymać martwicę. Ale to tylko chwilowy stan. Nic już nie ożywi porażonych mięśni i kości. Pan Jan nie ma co nawet marzyć, że będzie mógł żyć tak, jak poprzednio. Sprawa jest o tyle dramatyczna, że nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak długo mężczyznę uda się utrzymywać przy życiu. Jeśli szybko nie odetnie się obumarłych nóg, pana Jana czeka długa i bolesna śmierć.

Dlatego lekarze co dnia stoją nad łóżkiem chorego i proszą go, aby zgodził się na zabieg. - Mamy nadzieję, że pozwoli sobie w końcu pomóc - mówi przejęty sytuacją dr n. med. Paweł Terlecki (49 l.), ordynator chirurgii lubartowskiej placówki medycznej. - Nie możemy go jednak okaleczyć wbrew jego woli. Pozostaje nam jedynie prosić i przekonywać - dodaje.

Patrz też: Szok! Żyje tylko z połową ciała

Ale to na nic! - Nie chcę, wolę umrzeć - pan Jan miał zawsze dla lekarzy tę samą wiadomość. Mężczyzna jest przekonany, że ma silny organizm, który da sobie radę.

Ale ta dzielna postawa to tylko maska. Tak naprawdę pan Jan jest przerażony. Mieszka samotnie w małej wsi. Kiedyś był silnym górnikiem kopalni "Bogdanka". Jednak po wypadku trafił na rentę i od kilkunastu lat mieszka w małym domu. Nie radzi sobie najlepiej z gospodarką, pomaga mu opieka społeczna. Pan Jan boi się, że jako pozbawiony nóg kaleka zupełnie nie da sobie rady i skończy marnie - opuszczony i zapomniany.

Dopiero po naszej wizycie mężczyzna jakby spuścił nieco z tonu. - Może to i lepsze niż trafić teraz dwa metry pod ziemię - zastanawiał się głośno. Stojący przy łóżku pacjenta dr Terlecki próbuje kuć żelazo póki gorące. - To zgadza się pan? Jutro możemy brać się do roboty - zachęca. Dla pana Jana to za szybko. Może po świętach... A czas ucieka.

Pomóż lekarzom przekonać pana Jana! Zostaw komentarz - dziennikarze SE.pl dostarczą wydruki do lubartowskiego szpitala!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki