Pani Hanna przyjechała do Opola Lubelskiego na zakupy z odległej o kilkanaście kilometrów Wólki Polanowskiej. Kiedy szła już na przystanek, zwróciła uwagę na odjeżdżający z pobliskiego parkingu samochód. Jadąca nim kobieta zapomniała o saszetce, którą położyła na dachu.
- Jak to spadło, jak zaczęło się wysypywać, jak fruwać! - wspomina z uśmiechem pani Hanna. Pozbierała wszystko i zaniosła na komisariat. Ale to nie koniec jej przygody. Kiedy wspólnie z policjantami sprawdzała zawartość saszetki, zauważyła, jak wraca właścicielka zguby. Od razu po nią pobiegła. - Zaskoczona kobieta nie wierzyła własnemu szczęściu, że odzyskała pieniądze, a podziękowaniom nie było końca - mówi Edyta Żur z policji w Opolu Lubelskim.