Jeszcze o godz. 17.00 Henryk F. (+71 l.), spokojny, schorowany emeryt, robił zakupy w pobliskim sklepie. Godzinę później zginął z ręki syna. Po zbrodni, aby nie patrzeć na skrwawione ciało ojca, zabójca przykrył je kocem. I spokojnie czekał na przybycie policji.
Kiedy zaalarmowani przez sąsiadów mundurowi weszli na posesję, młodzieniec rzucił się na nich. Po obezwładnieniu go policjanci ściągnęli koc, spod którego wystawały nogi. I przerażeni odskoczyli. Przed nimi w piachu leżało pozbawione głowy ciało starszego mężczyzny. Znali go, bo przez długie lata Henryk F. działał w gminie jako strażak ochotnik.
Andrzeja F., krzyczącego na cały głos, że zabić kazał mu szatan, przewieziono na komisariat. Tutaj śledczy błyskawicznie ustalili, że mężczyzna od lat cierpi na schizofrenię i kilka razy przebywał już w zakładzie zamkniętym. Postawiono mu zarzut zabójstwa, ale wszystko wskazuje na to, że zamiast do więzienia Andrzej F. trafi do psychiatryka, może nawet na resztę życia.
Zobacz: Masakra w Zbąszyniu (woj.wielkopolskie): krzyczał, że opętał go SZATAN, a potem zabił SIEKIERĄ ojca