Łódź. Agnieszka Karwowska: - Sąsiadka zabrała moje dziecko!

2011-07-27 21:15

Tych godzin grozy Agnieszka Karwowska (31 l.) z Łodzi nie zapomni nigdy. Jej ukochany synek Kubuś (10 l.) przepadł bez wieści. - Został porwany - stwierdziła kobieta po bezowocnych poszukiwaniach i zaalarmowała policję. Patrole ruszyły w miasto. Po kilkugodzinnej akcji chłopiec został odnaleziony cały i zdrowy. Okazało się, że zabrała go jedna z sąsiadek kobiety. - Wzięłam go tylko na spacer - tłumaczyła.

Kuba razem z mamą mieszka na osiedlu domków jednorodzinnych. Rano poszedł pobawić się na podwórko do kolegi - sto metrów od jego domu. Gdy o umówionej porze nie wrócił, jego mama zaczęła się mocno niepokoić. - Czas mijał, a jego nie było - opowiada. - W końcu poszłam go szukać.

Jeden z sąsiadów widział, jak kilka godzin wcześniej syn pani Agnieszki idzie za rękę z mieszkającą w okolicy Marią Telestak (40 l.). Wyglądał, jakby był ciągnięty siłą.

Mama Kuby przestraszyła się już nie na żarty. - Uprowadziła go - stwierdziła i pobiegła na komisariat policji. Dyżurny postawił na nogi niemalże wszystkie patrole w okolicy.

 

Maria Telestak: Zabrałam go tylko na spacer

- Policjanci ustalili, że dziecko około godziny 11 opuściło podwórko, na którym się bawiło, w towarzystwie obcej kobiety - mówi Radosław Gwis (34 l.) z łódzkiej policji. - Tuż przed godziną 16 chłopiec został odnaleziony. Kobieta, która je uprowadziła, została zatrzymana do wyjaśnienia.

Zapłakana, ale szczęśliwa mama Kuby chwyciła chłopca w objęcia. A sprawczyni zamieszania przeprasza panią Agnieszkę. - To nieporozumienie - mówi. - Nie chciałam zrobić nic złego. Po prostu zabrałam go na spacer. Zapomniałam jednak o tym powiedzieć jego rodzicom.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki