Podręcznik Ministerstwa Edukacji dla pierwszoklasistów to plagiat!?

2014-05-13 4:00

Czarne chmury zbierają się nad rządowym podręcznikiem "Nasz elementarz", który za darmo od 1 września mieli dostać uczniowie pierwszych klas szkół podstawowych. Władze Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych twierdzą, że to plagiat i pokazują strony ze swoich książek, które są niemal identyczne, jak te z książki przygotowanej na zlecenie Ministerstwa Edukacji.

Jeszcze niedawno minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska (51 l.) szumnie ogłaszała, że już wkrótce uczniowie dostaną darmowe podręczniki. Przygotowanie książek zleciła Marii Lorek (55 l.). W projekcie ustawy zapisano, że przygotowanie podręcznika będzie kosztowało 5 mln zł. Jego autorka Maria Lorek ma dostać 135 tys. zł, druga autorka - 18 tys. zł, a trzecia - 35 tys. zł.

Teraz okazuje się, że nawet jedna trzecia książki może być plagiatem. "Na ponad 30 stronach zostały wykorzystane rozwiązania graficzne, metodologiczne i koncepcyjne wypracowane w Wydawnictwach Szkolnych i Pedagogicznych" - czytamy w oświadczeniu wydawnictwa.

Sprawdź: Będzie darmowy podręcznik dla pierwszoklasistów

Jako przykład firma podaje stronę, na której dzieci uczą się literki "j". Dialogi różniące się zaledwie kilkoma słowami pojawiły się w podręczniku WSiP oraz w książce Ministerstwa Edukacji. Wydawnictwo już tydzień temu zgłosiło tę sprawę MEN. - Posiłkowałam się po prostu własnymi pomysłami - tłumaczy w jednym z tygodników Maria Lorek, która pisała też podręcznik dla WSiP. Tyle, że - jak twierdzi wydawnictwo - nie ma ona praw autorskich do swoich prac i nie może ich powielać.

MEN zapewnia, że nie ma mowy o plagiacie, a zarzuty określa jako "absurdalne".

Wiadomości Se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki