Darrin Manning był wzorowym uczniem, grzecznym, bezproblemowym. Jedyną jego winą było to, że był czarny i szanował policję. Kiedy 16-latek wraz ze znajomymi przebywał poza domem, do grupki młodziezy podjechał radiowóz. Koledzy na widok radiowozu i wysiadających policjantów uciekli. On został, bo nie bał się mundurowych.
Policjanci zabrali go na posterunek i tam przeszukali.
- Policjantka przeszukiwała mnie, poczułem jak złapała mnie za genitalia. Potem jeszcze raz, ścisnęła i pociągnęła w dół. Wtedy usłyszałem jak coś pękło, poczułem jak pękło - cytuje jego słowa portal sfora.pl.
Na posterunku chłopak przebywał 8 godzin. Zdaniem policjantów, nie zgłaszał żadnych problemów. Ale zaraz po wyjściu trafił do szpitala, gdzie lekarze operowali go całą noc. Prawdopodobnie nigdy nie będzie miał dzieci.