Przegonił wszystkich

2008-01-06 23:03

Tomasz Sikora ( 34 l.) sensacyjnie wygrał sprint na 10 km w Oberhofie. To trzeci w historii triumf Polaka w biatlonowym Pucharze Świata

- Przed startem nie uwierzyłbym, ze stać mnie na taki wynik, taki sukces - mówi Sikora "Super Expressowi:

- Został pan polskim liderem sportów zimowych, spisał się pan lepiej niż Małysz i Kwalczyk...

- Jedna jaskółka wiosny nie czyni, nie jestem jeszcze w szczytowej formie. Forma ma przyjść na mistrzostwa świata w lutym. Trochę pomogła mi pogoda, mocno wiało i była mgła. Innym widocznie te trudne warunki bardziej przeszkadzały niż mnie.

Aha... dzień wcześniej moja żona przypomniała mi przez telefon, że złe warunki są dobre dla mnie. Miała rację.

- Strzelał pan bezbłędnie.

- Tak, ale podczas treningów w Oberhofie było różnie. W piątkowej sztafecie w jednej z serii miałem nawet cztery pudła. W sobotę wszystko się zgrało: dobry bieg, dobrze posmarowane narty i dobre strzelanie.

- Może paradoksalnie pomogła też panu przerwa w treningach?

- Taka przerwa byłaby korzystna, gdybym był zdrowy. Tymczasem nie trenowałem przez kilka dni w końcówce roku, miałem początki zapalenia oskrzeli. Leczenie ciągnęło się długo, ponieważ staraliśmy się uniknąć antybiotyków. Do dziś mam kaszel i czuję osłabienie. Na ostatnim okrążeniu sprintu biegło mi się bardzo ciężko i na mecie byłem bardzo zmęczony.

- Po takim zwycięstwie mógłby pan zadeklarować, że wytrwa pan do igrzysk w Vancouver. Adam Małysz już to zrobił.

- Małysz jest sporo młodszy ode mnie i nie uprawia konkurencji wytrzymałościowej. Ja jeszcze poczekam z taką deklaracją.

Nieświadomy zwycięzca

Tomasz Sikora nie był pewien, jaka premia czeka go za zwycięstwo w Pucharze Świata.

- Zdaje się, że to dziesięć tysięcy euro brutto. Ale nie jestem pewien. Gdyby człowiek przed startem myślał o pieniądzach, na trasie byłoby mu ciężej wygrać. Nie wiem, na co przeznaczę te pieniądze.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki