Zachodniopomorskie: Przez NFZ w piątek zacznę umierać

2010-02-18 10:30

Krystynie Grudzień (55 l.) z Suchej (woj. zachodniopomorskie) tylko niestandardowa chemioterapia może uratować życie. Ale bezduszni urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia mają to gdzieś - i świadomi tego, że skazują chorą kobietę na śmierć, nie zgodzili się na refundację kosztów leczenia specyfikiem o nazwie Torisel.

Jeśli do piątku pani Krystyna nie zacznie kuracji, pozostanie jej tylko czekanie na śmierć. Koszmar pani Krystyny rozpoczął się w październiku ubiegłego roku. Wtedy kobieta usłyszała druzgocącą diagnozę - rak nerki. Lekarze wycięli narząd, ale szybko okazało się, że to nie wystarczy. Nowotwór okazał się złośliwy, a do tego niezwykle trudny w leczeniu. Tradycyjna chemioterapia tylko wyniszczyłaby organizm kobiety. Jedyną szansą na przedłużenie jej życia, jest podanie właśnie Toriselu.

Przeczytaj koniecznie: NFZ chce leczyć tylko zdrowych

- Zgodnie z moją wiedzą i publikacjami, z którymi się spotkałam, ten lek jest właściwy dla tej pacjentki i tylko on może jej pomóc. Z moim wnioskiem zgodzili się konsultanci onkologiczni zarówno ze Szczecina, jak i z Gdańska - mówi Izabela Bohodziewicz (33 l.) z przyszpitalnej poradni onkologicznej w Koszalinie. I tu pojawił się problem! Z podaniem leku nie można czekać, bo aby poskutkował i wstrzymał rozwój choroby, pani Krystyna musi jego pierwszą dawkę otrzymać najpóźniej cztery miesiące po operacji, czyli do jutra!


- NFZ nie zgodził się na sfinansowanie tej terapii. Rodzina nawet chciała mi pomóc w zdobyciu 27 tysięcy złotych na miesięczną kurację, ale osoba prywatna nie może kupić tego leku. To straszne wiedzieć, że jest sposób na przedłużenie życia, ale nie można z niego skorzystać z powodu bezduszności urzędników - mówi pani Krystyna. - Ciągle myślę o tym, że czeka mnie śmierć i to w okrutnych męczarniach. Najbardziej boję się ogromnego bólu. Wiem, co mówię, bo kilka lat temu patrzyłam, jak mój mąż umiera na raka - wyznaje Krystyna Grudzień.

PRZECZYTAJ KONIECZNIE:
- W przychodniach specjalistycznych nie chcą leczyć dzieci!

- Wyszło jak wyszło. Będziemy rozpatrywać tę sprawę jeszcze raz - usłyszeliśmy od Tomasza Żukowskiego (44 l.), zastępcy dyrektora do spraw medycznych w szczecińskim oddziale NFZ. Ale pani Krystyna nie może czekać, aż bezlitosne urzędasy zmienią zdanie. Każda sekunda jest na wagę złota. - Przez 28 lat płaciłam składki i nie spodziewałam się, że kiedy zachoruję, będę tylko przypadkiem, którego nie opłaca się leczyć - kończy cierpiąca kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki