Śląskie. Studnia pogrzebała go żywcem

2016-09-01 7:00

Koszmarny wypadek w Nowej Gorzelni pod Częstochową (woj. śląskie). Paweł K. (+58 l.) zginął w studni, którą pogłębiał. Kiedy pracował na dnie 7-metrowego wykopu, runęły na niego zwały ziemi.

W poniedziałek właściciel firmy remontowej wspólnie z dwoma synami na zlecenie właściciela posesji pracował przy wykopie studni. Niezabezpieczony dół miał ok. 7 metrów głębokości i 1,5 metra średnicy. W pewnym momencie zawalił się, przygniatając ziemią 58-latka.

Z pomocą przysypanemu pospieszyli strażacy. Usuwali zwały ziemi ręcznie, potem koparką poszerzyli otwór. Wezwano też specjalistów ratownictwa wysokościowego z Jastrzębia-Zdroju. Ratownicy musieli zabezpieczyć wykop, by zejść na dno i wydobyć ciało. Cała akcja trwała prawie dwie doby. - On zastygł w ziemi. Chciał się ratować, jedną rękę miał skierowaną ku górze, drugą osłaniał twarz - mówi jeden ze świadków. - Od początku nie było kontaktu wzrokowego z przysypanym mężczyzną. To była jedna z najtrudniejszych akcji poszukiwawczych w regionie - opisuje mł. brygadier Dariusz Gieroń z PSP w Częstochowie.

Zobacz także: Zmuszał kolegów do picia chemikaliów. Zrujnował ośrodek wychowawczy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki