Sopot: Debil, który rozjechał 23 osoby przyznał się do szaleńczego rajdu i usłyszał zarzuty! [NOWE FAKTY i ZDJĘCIA]

2014-07-21 21:16

Szaleniec, który urządził sobie rajd po sopockim Monciaku raniąc 23 osoby usłyszał w poniedziałek zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym! Prokuratura w Gdańsku złożyła również wniosek do sądu o tymczasowy areszt dla 32-latka. Jak poinformowano mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Za kratki został doprowadzony z kajdankami na rękach i nogach - tak traktuje się niebezpiecznych bandytów.

Jak podaje portal „rmf24.pl” mężczyzna przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Kierowca miał jedynie wspomnieć o tym, że leczył się psychiatrycznie. Śledczy z prokuratury wystąpili o tymczasowy areszt dla 32-latka. W celu przeprowadzenia jak najbardziej dokładnego śledztwa wykorzystane zostaną: zapis monitoringu miejskiego, prywatne nagrania wykonane przez świadków zdarzenia. Do tej pory przesłuchano kilkadziesiąt osób. Mężczyzna usłyszał zarzut umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

Szaleńczy rajd samochodowy po Monciaku w Sopocie

Oszalał czy był odurzony narkotykami? W sobotnią noc w Sopocie 32-letni mężczyzna wjechał hondą na zatłoczoną ul. Bohaterów Monte Cassino, wbił się na molo, tam zawrócił. - Wszystko trwało 5-7 minut. Trąbił, pruł z prędkością 60-80 km/h. Nie zważał na nic, potrącał stoliki, krzesła. Jakby polował na ludzi. Uciekaliśmy w popłochu, nie wszyscy zdążyli - opisuje Krzysztof (20 l.), świadek szaleńczego rajdu. Nim samochód zatrzymał się na jednym z ogródków piwnych, ranił 22 osoby. Trzy są w ciężkim stanie.

W sobotę przed północą na popularnym sopockim deptaku były tłumy ludzi. W upalną noc knajpki były pootwierane, stoliki wystawione na chodniki. W kinie letnim w pobliżu mola trwał seans filmowy. Nagle na "Monciaku" pojawiła się czerwona honda civic. Gnała w dół ulicy. Przerażeni turyści uskakiwali na bok, kierowca nie zwracał na nich uwagi. Nie zbaczał z drogi, kiedy widział na niej przechodniów. Odbijali się od auta jak lalki. Honda przecięła plac Przyjaciół Sopotu, staranowała bramki przy wejściu na molo i wjechała w tłum ludzi oglądających film. Zawróciła przy końcu drewnianej części mola, znowu ruszyła w kierunku deptaka. Samochód zatrzymał się dopiero w ogródku piwnym na wysokości ul. Królowej Jadwigi.

Mężczyzna wysiadł z rozbitego auta i próbował uciekać. Dopadli go rozwścieczeni ludzie. Tłum próbował zlinczować pirata. Wtedy pojawili się policjanci, którzy go aresztowali. - To 32-letni mieszkaniec Redy. W chwili zatrzymania był trzeźwy. Została pobrana od niego krew oraz mocz. Ich analiza wykaże, czy był pod działaniem innych środków odurzających - mówi sierżant sztab. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Sopocie. - 22 osoby zostały poszkodowane, 16 znalazło się w szpitalu, w tym 3 osoby w stanie poważnym, z urazami kończyn i twarzoczaszki - dodaje.

Okazuje się, że debil w hondzie szalał na ulicach Trójmiasta już wcześniej. Według świadków w Gdyni wjechał na przejście dla pieszych na czerwonym świetle, później w Sopocie gnał jedną z ulic pod prąd, a wreszcie rozochocony wpadł na "Monciak". Śledczy mogą mu postawić zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki