Boże Narodzenie na Maderze. „Tutaj ludzie przeznaczają jeden pokój na szopkę”

2025-12-21 5:04

Szopki i świąteczne ozdoby są niemal na każdym kroku. Wieczorem Maderczycy spotykają się na jarmarkach z lokalnym jedzeniem, rano chodzą do kościoła i dzielą się przysmakami. Boże Narodzenie na Maderze to wyjątkowy czas także dla turystów, którzy chcą zasmakować w lokalnej kulturze.

  • Madera celebruje Boże Narodzenie z niezwykłym rozmachem, rozpoczynając przygotowania już w styczniu, a prawdziwe świąteczne szaleństwo startuje 1 grudnia.
  • W Funchal ulice rozświetlają się milionami lampek, tworząc magiczną atmosferę, a jarmarki kuszą lokalnymi przysmakami.
  • Świąteczny stół obfituje w dania takie jak carne vinho e alhos, a szopki są tak ważne, że niektóre rodziny przeznaczają na nie całe pokoje.
  • Maderczycy cenią wspólne spotkania, śpiewy i dzielenie się przysmakami po porannych mszach, a Boże Narodzenie trwa aż do połowy stycznia.

Maderczycy uważają, że najlepsze w świętach jest… oczekiwanie, dlatego przygotowania do Bożego Narodzenia rozpoczynają już z końcem stycznia. Jednak prawdziwe świąteczne szaleństwo na ulicach Madery zaczyna się 1 grudnia, kiedy w Funchal – stolicy wyspy, następuje oficjalne zapalenie światełek. Tego dnia po zmroku wyspa zamienia się w magiczną krainę. Nie ma śniegu? I co z tego?! Kolorowe lampki na drzewach, bożonarodzeniowe iluminacje w parkach, przy drogach, na plażach, a nawet w górach sprawiają, że czuć świąteczny klimat, mimo że spacerujemy lekko ubrani, a roślinność jest w pełnym rozkwicie. Szopki, światełka i świąteczne dekoracje są w każdej, nawet najmniejszej miejscowości.

Jarmark w Funchal

Jest połowa grudnia, poniedziałkowy wieczór, powoli zapada zmrok, ale ulice Funchal są rozświetlone kolorowymi lampkami. W powietrzu unosi się miły aromat pieczonego i gotowanego mięsa. Pachnie też pomarańczami, których używa się do przyrządzania ponchy. To tradycyjny drink z cytrusów, destylatu z trzciny cukrowej oraz miodu. Poncha obok madery (wzmacniane wino maderskie), jest najpopularniejszym lokalnym trunkiem. Można jej spróbować m.in. na świątecznym jarmarku, to właśnie tam kieruję swoje kroki wiedziona przyjemnymi zapachami.

W centrum miasta znajduje się alejka ze świątecznym miasteczkiem. Niewielkie białe domki ozdobione czerwonymi łańcuchami i malunkami ostrokrzewu skrywają lokalne smakołyki. Najdłuższa kolejka ustawia się do bolo do caco. To tradycyjny chlebek wywodzący się z sąsiedniej wyspy Porto Santo. Jest popularnym dodatkiem do zup i wielu innych maderskich potraw. Robi się z niego także ciepłe kanapki. Są ich różne rodzaje. Ustawiam się w kolejce i obserwuję, jak powstają. Gdy przychodzi moja kolej, decyduję się na masło, cheddar i chorizo. Na rozgrzanej płycie topi się ser, za chwilę pojawiają się na nim kawałki pikantnej kiełbaski, a gdy wszystko się przysmaży, trafia na chleb posmarowany masłem czosnkowym. Kucharz zawija wszystko w rulon, przekraja na pół i gotowe. Kanapka jest przepyszna, ale duża. Mogą się nią najeść dwie osoby albo jedna, bardzo głodna. Zostawiam sobie jednak miejsce, by skosztować kolejnych przysmaków. Na jarmarku próbuję także typowo świątecznego bolo do mel. Ciasto, które odrobinę przypomina nasz piernik, składa się z mąki, jaj, masła, smalcu, drożdży, bakalii, suszonych owoców, korzennych przypraw i melasy z trzciny cukrowej (nazywanej maderskim miodem). Dziś ciasto jest dostępne w sklepach przez cały czas, jednak zwyczajowo było pieczone na początku grudnia. Jeśli akurat nie mamy ochoty na słodycze, można zjeść je później. Nawet za kilka miesięcy!

- Bolo do mel utrzymuje świeżość przez rok - zapewnia mnie sprzedawczyni i dodaje, że tego ciasta nie wolno kroić. Podobno metalowe sztućce zmieniają jego smak. Bolo do mel odrywamy rękami, kawałek po kawałku. To idealne ciasto do dzielenia się.Kupuję więc najmniejsze możliwe ciasto, zjadam odrywając kawałki i kieruję się do miejsca, z którego unosi się dym.

Tuż przy jarmarku znajduje się wioska etnograficzna. Można zobaczyć, jak powstaje chlebek bolo do caco w tradycyjnej formie. Kobiety i mężczyźni w tradycyjnych strojach ugniatają ciasto, formują bochenki, które kształtem przypominają okrągłe placki. Jeśli zdarzyło Ci się jeść podkarpackie proziaki, to bolo do caco wygląda podobnie. Sposób pieczenia także jest podobny. Bolo do caco tak jak proziaki piecze się na rozgrzanym kamieniu, a nie w piecu czy piekarniku. Dziś zamiast kamienia jest patelnia albo gorąca stalowa płyta. Na ogniu w etnograficznej wiosce gotuje się też świąteczny rosół - canja de galinha. To popularna świąteczna zupa, którą podaje się z bolo do caco, makaronem lub ryżem. Wszystkiego można spróbować na miejscu. Później, z pełnym brzuchem można oglądać szopkę, która znajduje się na terenie wioski. Do szopki wrócę za chwilę, bo to bardzo ważny świąteczny temat na Maderze. Na razie zostańmy jeszcze przy jedzeniu.

Boże Narodzenie na Maderze

i

Autor: Agnieszka Morawska/ Archiwum prywatne

Najlepsza świąteczna kanapka

Najpopularniejszym świątecznym daniem na Maderze jest carne vinho e alhos, czyli mięso z winem i czosnkiem. - Musisz tego spróbować! - Mówi Sergio. Lata temu prowadził swoją restaurację w Funchal, ale zdrowie zaczęło szwankować, więc zajął się czymś mniej stresującym. Teraz jest taksówkarzem i chętnie opowiada o swoim mieście i jego kulinarnych tradycjach.

- Najlepsza świąteczna kanapka na jarmarku jest w pierwszej budce po lewej stronie. Potrafią tam przyrządzić najlepsze mięso. Duże kawałki wieprzowiny marynowane w białym winie, occie, czosnku, tymianku i liściach laurowych. Później mięso gotuje się tak długo, aż będzie się niemal rozpadać. Wtedy jest idealne, by włożyć je do pszennej bułki albo bolo do caco. To najlepsze świąteczne jedzenie. Pamiętaj, pierwsza budka po lewej stronie - mówi Sergio i dodaje – Boże Narodzenie to najpiękniejszy czas w roku. Wiesz, wszystko jest kolorowe, piękne, ludzie są radośni. A 23 grudnia, w Funchal odbywa się wielki targ. Ulice są zamknięte dla samochodów. Rozkładane są stoły, rolnicy przywożą warzywa i owoce. Gospodynie sprzedają ciasta, ciasteczka i likiery. Spotykamy się z przyjaciółmi, z rodziną z sąsiadami. Robimy zakupy, jemy, pijemy i śpiewamy. To magiczny czas. Nie da się tego opisać, to trzeba po prostu przeżyć.

Świąteczna kanapka carne vinho e alhos

i

Autor: Agnieszka Morawska/ Archiwum prywatne

Boże Narodzenie na Maderze

Zachęcona opowieściami Sergia o świątecznej kanapce, postawiłam sprawdzić, jakie jeszcze przysmaki wiążą się z Bożym Narodzeniem i jakie są tradycje związane z tym czasem. Jadę do miejscowości Comacha, w której małżeństwo, Sandra Cardoso i Rui Dantas prowadzą etnograficzny projekt kulinarny „A Biqueira”. Na miejscu okazuje się, że emocje i radość płynąca ze świąt są podobne jak w Polsce. Radosny czas oczekiwania, spotkania z rodziną i dobre jedzenie. Chociaż mam wrażenie, że wszystko, co związane ze świętami na Maderze, jest znacznie „bardziej” niż u nas.

- Na Maderze mówimy, że naszego Bożego Narodzenia nie można porównać do kontynentu, ponieważ mamy najdłuższe święta. Zaczynają się na początku grudnia i trwają do połowy stycznia. Kiedyś ludzie zazwyczaj pracowali przy własnym gospodarstwie, zajmowali się rolnictwem lub inną pracą fizyczną, a w okresie świątecznym prawie wszystko się zatrzymywało. I tak jest do dziś. Ludzie żyją świętami i przygotowywaniem jedzenia na Boże Narodzenie. Dekorują domy, sprzątają. Czasami pomagają sąsiadom, w malowaniu domów, by pachniały nowością – opowiada Sandra Cardoso.

- Ale zawsze mówimy, że najlepsze w Bożym Narodzeniu jest czekanie na święta – dodaje Rui Dantas i kontynuuje - Przygotowania zaczynamy już w ostatnich dniach stycznia. I gdy nadchodzi 1 grudnia, każda spiżarnia jest otwarta, jemy, nie martwimy się. Urządzamy świniobicie, to dla nas poważna sprawa.

- Bo ludzie nieczęsto jedli mięso, nie było go na co dzień. Biedne rodziny zawsze jadły zupy. Czasami dodawało się trochę solonej wieprzowiny, żeby nadać smak. Ale w Boże Narodzenie ludzie zastawiali stół najlepszymi potrawami, jakie mogli mieć. Zaoszczędzili, żeby kupić, albo to, co hodowali cały rok, trafiało na stół w czasie Bożego Narodzenia. Żeby mogli zorganizować rodzinne spotkanie z najlepszymi potrawami – wyjaśnia Sandra.

Co w takim razie pojawiało się na stole?

- Najpopularniejszym świątecznym daniem jest wieprzowina z czosnkiem i winem. To coś, co pojawia się w każdym domu. Nawet w najbiedniejszych rodzinach. Jest jeszcze jedno danie, które pojawia się w każdym domu na święta. To rosół. Jemy go w wigilijny wieczór przed albo po kościele. Natomiast obiad w Boże Narodzenie różni się w zależności od regionu - mówi Sandra.

- Może to również być espetada. Duże kawałki marynowanego wcześniej mięsa, nadziewane na szpadę (czasami zrobioną z gałązki wawrzynu), pieczone w piekarniku albo na wolnym ogniu. Zazwyczaj po mięsie, w nagrzanym jeszcze piecu pieczemy też chleb i zostawiamy go tam na noc. I jemy po mszy lub na świątecznym obiedzie, jeśli dotrwa do tego czasu – śmieje się Rui.

- Jest też przepis z miasteczka Seixal na mięso z ziemniakami z piekarnika. To danie nazywa się „pijanymi ziemniakami”. Do garnka wkłada się różne rodzaje mięsa: drób, wieprzowinę i wołowinę. Dodaje się ziemniaki, pomidory, cebulę i wino. Wszystko razem długo się gotuje. To bardzo syte danie - wyjaśnia Sandra.

Na Maderze każdy chce mieć szopkę

Sandra i Rui opowiadają jeszcze o słodyczach, o tym, że wspominane już bolo do mel, to ciasto bogatych mieszkańców Funchal. W pozostałych regionach przygotowuje się podobne wypieki, ale bez tylu drogich składników. Piecze się też ciasteczka miodowe, koksowe i piwne. Zgodnie z tradycją w wielu domach babcie, matki, córki i wnuczki spotykają się na wspólnym pieczeniu. Tradycją jest także tworzenie szopek. Na Maderze są ich dwa rodzaje. Może to być tradycyjna szopka lub piętrowa konstrukcja w formie ołtarza, na którego szczycie umieszcza się figurkę Dzieciątka Jezus, a na niższych stopniach różnego rodzaju dary: owoce, kwiaty, zboża. Szopki można zobaczyć niemal w każdej miejscowości, czasami figurki są rzeczywistych rozmiarów. W Funchal szopek jest klika, jednak największa znajduje się na placu przy jarmarku. Jest ogromna i pokazuje krajobraz Madery. Są tu góry i doliny, wodospady, lewady (kanały wodne transportujące wodę z gór). Są figurki zwierząt i ludzi, które odwzorowują życie na wyspie. Jest też grota ze żłóbkiem, Świętą Rodziną, pasterzami oraz przybywającymi z darami Trzema Królami.

- Szopki robimy też w domach - mówi Sandra i dodaje, że niektóre rodziny przeznaczają na szopkę cały pokój. Sąsiedzi odwiedzają się nawzajem i podziwiają swoją pracę.

- Tak! Zazwyczaj dumny sąsiad czeka już z likierem mandarynkowym domowej roboty i jeśli powiesz, że zrobił w tym roku szopkę ładniejszą niż w ubiegłym, dostajesz kieliszek likieru. I tak chodzimy od domu do domu, oglądamy szopki, rozmawiamy, pijemy – opowiada Rui.

Boże Narodzenie na Maderze

i

Autor: Agnieszka Morawska/ Archiwum prywatne

Msze przed świtem

Oprócz budowania szopek, w czasie poprzedzającym Boże Narodzenie na Maderze buduje się także więzi. Mieszkańcy spotykają się nie tylko w domach, ale i w kościele.

- Mamy msze poświęcone Matce Boskiej, które odbywają się przez dziewięć dni przed świętami. Dziewięć mszy oznacza dziewięć miesięcy ciąży Maryi, więc to dziewięć dni na przygotowania na przyjście Jezusa. Przed świtem mieszkańcy przychodzą do kościoła. Zabierają ze sobą coś rozgrzewającego do picia i do jedzenia, żeby po mszy podzielić z innymi. Kiedyś tak wyglądał początek Bożego Narodzenia. Do kościoła chodziło się bardzo wcześnie, jeszcze przed świtem, bo po wschodzie słońca trzeba było iść do pracy w polu, zająć się krowami albo innymi zwierzętami. Ale właśnie to jednoczyło ludzi – opowiada Sandra i dodaje, że święta są dla Maderczyków naprawdę ważne.

– Nie chcemy, żeby Boże Narodzenie trwało tylko jeden dzień, więc 26 i 27 grudnia to czas odwiedzania rodziny. W mojej rodzinie od Bożego Narodzenia do Nowego Roku przeznaczaliśmy jeden dzień na odwiedziny innego bliskiego. Tym sposobem nie przerywaliśmy rodzinnego spotkania, wspólnego bycia przy stole, grania w karty (gra w karty to na Maderze jedna z bożonarodzeniowych tradycji). Ludzie często siadają do kolacji, zostają do późna w nocy, grają, rozmawiają, piją, śpiewają. Wiele osób należy do zespołów ludowych, śpiewamy więc tradycyjne piosenki… myślę, że dlatego kochamy Boże Narodzenie, że wszędzie jest cieplej, mimo zimna na zewnątrz. Wszystko jest ładniejsze, wszyscy są bardziej otwarci na rozmowy, na bycie razem, mają czas na wspólne życie i są szczęśliwsi.

Super Express Google News
Świąteczne piosenki. Quiz, którego boi się Grinch, ale kłopoty ze zdobyciem kompletu punktów będzie miała nawet Mariah Carey
Pytanie 1 z 10
Z której świątecznej piosenki pochodzą te słowa? „Just like the ones I used to know”?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki