SIEMIATYCZE: Strażak z ojcem zginęli pod tirem

2012-09-06 4:00

Starszy ogniomistrz Waldemar M. (†41 l.) od lat pełnił zawodową służbę w straży pożarnej w Siemiatyczach (woj. podlaskie) i nieraz ratował ludzi z ciężkich opresji. Jemu jednak nikt nie był w stanie pomóc... Jeden nieprzemyślany manewr kierownicą na skrzyżowaniu dróg wystarczył, by mężczyzna zginął wraz z ojcem w czołowym zderzeniu z tirem.

Feralnego dnia Waldemar M. jechał razem ze swoim ojcem Janem (†65 l.). Za kierownicą siedział 41-latek.

Przed skrzyżowaniem ulic w Czartajewie kierowca dostrzegł samochód czekający na możliwość skrętu w lewo. Postanowił ominąć go z prawej strony. Niestety, jego manewr się nie powiódł.

Auto złapało pobocze i Waldemar M. stracił nad nim panowanie. Aby ratować siebie i ojca, strażak odbił jeszcze kierownicą, ale na próżno. Osobówkę wyrzuciło na lewy pas jezdni, wprost pod jadącego z naprzeciwka tira na węgierskich numerach rejestracyjnych.

Siła uderzenia była tak wielka, że ratownicy na miejscu katastrofy nie potrafili rozpoznać marki zmiażdżonego samochodu. Syn i ojciec zginęli na miejscu - młodszy z nich osierocił dwójkę dzieci.

Mężczyzn pochowano z honorami - w ostatniej drodze towarzyszyła im zrozpaczona rodzina, tłumy mieszkańców oraz strażacy w przystrojonych czarnym kirem wozach gaśniczych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki