O zaginięciu, poszukiwaniach i tajemniczej śmierci Damian Cieraszki pisaliśmy wielokrotnie - zobacz tutaj >
W październiku 2017 r. chłopak z grupą znajomych bawił się na „osiemnastce” kolegi w domku letniskowym nad jeziorem Ożewo niedaleko Suwałk. Tam widziano go po raz ostatni. Nic nie dało przeszukanie okolicy i dna jeziora. Zwłoki 19-latka odnaleziono dopiero w kwietniu 2018 r. w sąsiednim jeziorze Okmin.
Krewni Damiana od początku zarzucali śledczym niedbałość. Nie mogli też pogodzić się z tym, że jego śmierć uznano za wypadek. Zobacz więcej tutaj >
– Tam coś się stało, koledzy Damiana wiedzą, co – przekonuje jego mama, Małgorzata (42 l.). Sekcja zwłok i przesłuchania świadków nie potwierdziły jej domysłów. Śledztwo zostało umorzone.
Teraz własną wersję wypadków przekazał rodzinie chłopaka jasnowidz Marek Szwedowski (53 l.). Twierdzi, że słyszy i nagrywa głosy zmarłych.
– Damian nie wpadł do wody. W mojej wizji przyjeżdża tam gruby, łysawy, starszy facet, daje młodym ludziom narkotyki. Było jakieś zamieszanie, Damian został uderzony. Nie znalazł się w wodzie od razu. Trzech gości ukryło ciało w dole, gdzie rosną trzy dęby. Do jeziora przeniesiono je długo potem – mówi. Zapewnia, że jest gotów zeznawać w śledztwie jako świadek.
– W swojej karierze nie spotkałam się z podobnym przypadkiem – nie kryje zaskoczenia Joanna Orchowska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Suwałkach. – Jeśli rodzina ma jednak jakieś sugestie, może zwrócić się do nas z wnioskiem, a my mamy obowiązek wrócić do tej sprawy – zapewnia.