O zaginięciu Damiana pisaliśmy wielokrotnie. 19-letni mieszkaniec Suwałk (woj. podlaskie) w październiku ub.r. bawił się na „osiemnastce” kolegi w domku letniskowym nad jeziorem Ożewo. Nagle zniknął. Poszukiwania prowadzone przez policjantów, strażaków i rodzinę nie przyniosły rezultatów. Pomoc zaoferowali jasnowidze. Jeden z nich dawał nadzieję, że Damian wciąż żyje. Inny sugerował, że został zamordowany i porzucony na żwirowisku. Jedynie Krzysztof Jackowski (55 l.) od początku utrzymywał, że leży martwy na dnie skutego lodem jeziora i wkrótce wypłynie.
Wypłynął 5 kwietnia, ale koszmar jego bliskich wciąż trwa.
– Uznano, że Damian po prostu utonął i umorzono śledztwo. A ja myślę, że coś tam się stało i jego koledzy wiedzą, co – mówi mama 19-latka. – Nie wrócę synowi życia, ale żądam sprawiedliwości – dodaje.
Złożyła już zażalenie do prokuratury. Twierdzi, że koledzy jej syna byli przesłuchani bez należytej staranności.
– Mam też inne wątpliwości. Dlaczego pies nie podjął tropu? Dlaczego banknoty w portfelu znalezionym przy ciele mojego syna wyglądały na nowe, jakby ktoś je tam podrzucił? – zastanawia się zrozpaczona matka.
Rodzinie w ustaleniu prawdy pomaga adwokat.