Szef Amber Gold Marcin Plichta TŁUMACZY SIĘ jak Grobelny

2012-08-08 13:54

Krociowe zyski z lokat, niejasna struktura finansowa oraz pozostawanie poza nadzorem instytucji państwowych. Tak scharakteryzować można budzącą w ostatnim czasie wiele kontrowersji firmę Amber Gold, której swoje oszczędności miało powierzyć nawet 50 tys. Polaków. Ten opis jak ulał pasuje też do Bezpiecznej Kasy Oszczędności, z którą wiąże się pierwsza duża afera finansowa demokratycznej Polski. Co ciekawe, na początku lat 90. jej szef Lech Grobelny (†58 l.) w podobny sposób jak prezes Amber Gold Marcin Plichta (28 l.) tłumaczył się przed swoimi klientami!

Grobelny, z zawodu fotograf, fortuny dorobił się w młodym wieku. W 1989 roku był już właścicielem studiów fotograficznych, sieci kantorów oraz Bezpiecznej Kasy Oszczędności. Podobnie jak obecnie Amber Gold, był to parabank oferujący znacznie wyż-sze oprocentowanie lokat niż banki. W skali roku wynosiło ono 250 proc., a gdyby ktoś zdecydował się powierzyć pieniądze na dłuższy okres, dochodziło nawet do 300 proc.! Jednak w połowie 1990 r. Lech Grobelny wyjechał za granicę i zniknął, a wraz z nim pieniądze należące do 11 tys. klientów. Zatrzymany w 1992 r. przez Interpol w Niemczech i wydalony do Polski, za swoje niepowodzenia w biznesie i utratę powierzonych mu pieniędzy obwiniał służby specjalne, prokuraturę i media. - Z mojego domu znikła biżuteria i inne cenne przedmioty, z sejfów firmy ktoś wyniósł pieniądze. Po prostu prokuratura podarowała mój majątek różnym ludziom - mówił. To prawie tak samo jak szef AG, który za brak wypłat dla swoich klientów obwinia m.in. Komisję Nadzoru Finansowego oraz Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - KNF nie może udowodnić, że działamy nielegalnie, więc zabija nas od środka - mówił niedawno Plichta.

Obu biznesmenów łączy też fakt, że za swoje interesy musieli stanąć przed sądem - Grobelny został w pierwszej instancji skazany, ale ostatecznie uniewinniony. Plichta przed laty dostał prawomocny wyrok za oszustwa.

Marcin Plichta

Lech Grobelny

Chcą nas zniszczyć

- Agenci ABW chodzą do naszych oddziałów. Są to czyste działania operacyjne mające na celu zniszczenie Amber Gold.

Chcą nas zniszczyć

- Moje firmy były i są rozkradane. Z mojego domu znikła biżuteria i inne cenne przedmioty, z sejfów firmy ktoś wyniósł pieniądze. Po prostu prokuratura podarowała mój majątek różnym ludziom.

To wszystko wina mediów

- Doniesienia medialne spowodowały, że zostaliśmy zmuszeni w piątek do zamknięcia kilku oddziałów ze względu na bezpieczeństwo naszych pracowników, którzy tam pracują.

To wszystko wina mediów

- Niektórym redakcjom pożyczyłem pieniądze, więc mogło im zależeć, żeby zrobić ze mnie aferzystę.

Tak naprawdę nic się nie stało

- Mamy czyste papiery. Wznowimy wypłacenie pieniędzy klientom, którzy chcą się wycofać z inwestycji.

Tak naprawdę nic się nie stało

- Chciałem wrócić i wyjaśnić wszystko na miejscu. Jednak mi to uniemożliwiano.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki