WROCŁAW: Tak utrzymywali przy życiu dziecko w martwym ciele matki [ZDJĘCIA]

41-letnia kobieta trafiła do szpitala w bardzo poważnym stanie. Miała zaawansowanego guza mózgu. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, mózg przestał pracować. W normalnych okolicznościach stwierdzono by śmierć. Tu sytuacja była jednak niecodzienna. Bo kobieta była w 17. tygodniu ciąży! Stwierdzając zgon, wydano by wyrok także na maleństwo. A dziecko, które zmarła nosiła pod sercem, żyło! Było tylko za małe, aby przetrwać poza ciałem matki.

- Dlatego trzeba było podtrzymać funkcje życiowe u kobiety, aby płód urósł - wyjaśnia prof. Barbara Królak-Olejnik, szefowa kliniki neonatologii szpitala przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. To właśnie ona oraz anestezjolog prof. Andrzej Kübler są głównymi animatorami tego niebywałego medycznego wydarzenia. Zmarła kobieta została podłączona do respiratora, czyli sztucznego płuca, oraz do sztucznej nerki. Pompy infuzyjne wprowadzały do jej ciała lekarstwa na krążenie i elektrolity.A o tym, czy organizm zmarłej funkcjonuje prawidłowo, lekarze przekonywali się, monitorując pracę jej serca.

Wszystko to trwało 55 dni. Potem lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. Chłopczyk, który się urodził, ważył zaledwie 1000 gramów, ale z każdym dniem nabierał sił i po spędzeniu kilku tygodni w szpitalu, razem z tatą pojechał do domu.

- Ojciec dziecka to wzór do naśladowania - podkreślają lekarze. Świetnie radził sobie z synkiem, nie opuszczał go na krok. Czuwał przy nim nawet wtedy, gdy chłopczyk był jeszcze w brzuchu zmarłej matki. Czytał mu wtedy bajki.

Można więc mówić o medycznym cudzie, bo takich przypadków na świecie było raptem kilka, a ten wrocławski dodatkowo jest jedyny w swoim rodzaju - jeszcze nigdy nie podtrzymywano funkcji życiowych matki tak długo i nigdy z dzieckiem w tak wczesnym stadium rozwoju!

Zobacz: Kobieta, która zmarła 55 dni temu, urodziła dziecko! Cud we Wrocławiu