„(...) To, jeden z dziesięciu w Polsce, wysokospecjalistyczny ośrodek toksykologiczny, całodobowo pełniący dyżur i przyjmujący przypadki najcięższych zatruć egzogennych wszelkimi ksenobiotykami, roślinami, grzybami, jak również po ukąszeniach przez jadowite zwierzęta. W okresie wzmożonego zagrożenia dopalaczami, stanowiącymi często niezidentyfikowane związki chemiczne, dostęp do specjalistycznego ośrodka toksykologii jest jedynym ratunkiem dla osób podejmujących ryzykowne zachowania. Zasadne byłoby dofinansowanie takich placówek, bez których walka z dopalaczami , wykrywaniem nowych substancji nie będzie możliwa (…)” – czytamy w liście od prezydenta Sosnowca.
Instytut Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego w Sosnowcu istnieje od 53 lat. Prowadzi (z roku na rok coraz bardziej ograniczaną) działalność naukową oraz medyczną. IMPiZŚ ma podpisany roczny kontrakt z NFZ na 6 mln zł. Prowadzone są w nim dwa oddziały: ostrych zatruć (na którym nader często ratuje się niedoszłych samobójców i tych, którym zdrowie zrujnowały dopalacze) oraz oddział chorób zawodowych. Wpływy z ryczałtu od NFZ nie pozwalają pokryć bieżących wydatków. „(...) W związku z powyższym zwracam się z uprzejmą prośbą o pisemne poinformowanie władz Sosnowca o zamiarach Ministerstwa Zdrowia względem Instytutu Medycyny Pracy i Zdrowia Środowiskowego” – puentuje w liście prezydent Arkadiusz Chęciński.