Tomasz Lis: Usunąć krzyż i po zabawie!

2010-08-13 16:20

Redaktor naczelny tygodnika "Wprost" Tomasz Lis uważa koczujących przed Pałacem Prezydenckim obrońców krzyża za "sektę oszołomów". Jego zdaniem, w normalnym państwie krzyż zostałby szybko i bezproblemowo usunięty przez służby porządkowe, a jego "obrońcy" nie mieliby nic do powiedzenia. Zaistniała sytuacja to według Lisa porażka zarówno państwa, jak i Kościoła.

Ostrych słów pod adresem przeciwników przenosin krzyża Tomasz Lis użył w rozmowie na antenie radia TOK FM. Sądzi, że postawa obrońców krzyża nie wzięła się znikąd. Ich emocje przez długi czas podsycali sami hierarchowie kościelni w swoich homiliach, między innymi podczas mszy na Wawelu, w dzień pogrzebu tragicznie zmarłej pary prezydenckiej.

Jednak największe pretensje Lis ma do władz państwowych, za bezradność i tolerowanie demonstrujących pod Pałacem obrońców krzyż. Według naczelnego "Wprost", nie można pozwolić na spełnienie ich postulatów, takich jak budowa pomnika tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Uległość wobec tych postulatów mogłaby doprowadzić do wysunięcia następnych, jeszcze dalej idących żądań.

Lis ironizuje, że jeśli na Krakowskim Przedmieściu postawiono by prezydentowi Kaczyńskiemu pomnik, za moment pojawiły się postulaty monumentów prezydenta w każdym mieście, a może nawet "na każdej głównej ulicy".

Dlatego, kontynuuje dziennikarz i publicysta, "jeśli państwo nie abdykuje, powinno w ciągu trzech minut usunąć ten krzyż, wstawić barierki i koniec zabawy po prostu".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki