Warszawa wyjechała na ferie, ceny poszły w górę

2010-02-04 20:13

Zaczęło się polowanie na "dutki" przywiezione z Mazowsza. Właściciele stacji benzynowych nie mają umiaru i windują ceny benzyny i oleju napędowego do granic absurdu. Tankowanie do pełna w Zakopanem może być droższe od napełnienia baku na stacji w stolicy o 50 złotych!

Tak jest co roku, dlatego nikogo takie praktyki nie dziwią. Są turyści, to i ceny są wyższe – wszyscy którzy jeżdżą do Zakopanego zdążyli się do tego przyzwyczaić. Rzecz w tym, że w tym roku różnice są ogromne, w dodatku ceny paliwa dyktowane przez właścicieli stacji nie mają żadnego odbicia w cenach ropy na świecie.

Przeczytaj koniecznie: Policjanci złapali złodziei kradnących paliwo

Tak czy inaczej w poniedziałek padł swoisty rekord. Różnica między litrem paliwa zatankowanym na najtańszej stacji w Polsce a litrem wlanym do baku na najdroższej stacji w wynosiła ponad 55 groszy!

Najkorzystniej można było "nakarmić" samochód w Żorach. Tam za litr paliwa trzeba było zapłacić 4 złote 3 grosze. Najdrożej było w... Zakopanem. Tam na stacji w centrum miasta litr benzyny bezołowiowej 95 wycenione na 4 złote 60 groszy.

Patrz też: Radwańskie bankrutują przez paliwo

Dlatego każdemu, kto wybiera się w góry samochodem, eksperci radzą, by koniecznie zatankować przed wyjazdem, a następnie odwiedzić stację benzynową jeszcze w połowie trasy. W lutym panuje bowiem zasada - im bliżej Tatr czy Sudetów, tym drożej!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki